- Gdyby liczyło się w pierwszej rundzie ostatnich dziewięć spotkań, to bylibyśmy w grupie zachodniej drugiej ligi najlepsi - analizuje bilans potyczek drużyny biało-zielonych prezes Olimpii Jacek Bojarowski - bo sześć meczów wygraliśmy, jeden przegraliśmy i dwa zremisowaliśmy. Robię ten bilans jeszcze przed meczem z Miedzią, który zamierzaliśmy rostrzygnąć na naszą korzyść, by zakończyć jesień w dobrych nastrojach. Najważniejsze, że osiągnęliśmy podstawowy cel, jaki sobie założyliśmy. Po pierwszej rundzie rozgrywek
zajmujemy w tabeli przyzwoite miejsce.
Każdy mecz był bardzo trudny. Wywalczenie lokaty w środku tabeli przyszło z trudem.Niełatwy początek rundy jesiennej wynikał z zasilenia drużyny ośmioma piłkarzami. Powstał całkiem nowy zespół, nie do końca rozumiejący się na boisku. Każdy z osobna prezentował niezłe umiejętności i każdy dawał z siebie wszystko. Jednak zdarzało się, że na boisku tego zgrania brakowało.
Dziś wszyscy zawodnicy zaaklimatyzowali się i dobrze poznali. Prywatnie i na boisku. To powinno ułatwić im skuteczniejszą grę w drugiej rundzie.
Sprawdza się jako kapitan Mariusz Pawlak, wychowanek Lechii Gdańsk, były piłkarz Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski i Polonii Warszawa. Ma w drużynie autorytet nie tylko z racji doświadczenia, ale i wciąż świetnej formy. Strzelił w rundzie jesiennej trzy bramki. Ten wszechstronny gracz (w Olimpii jest pomocnikiem, ale posiada też spore umiejętności jako obrońca) jest obecnie jednym z najlepszych, grudziądzkich piłkarzy. O ile nie najlepszym.
Jeszcze w połowie minionego sezonu był grającym asystentem trenera "Czarnych Koszul", Dariusza Wdowczyka. A wcześniej, właśnie z Polonią Warszawa wywalczył mistrzostwo Polski, Puchar Polski, Puchar Ligi i Superpuchar Polski.
Z kolei z Dyskobolią Grodzisk Wielkopolski doszedł aż do 1/16 finału Pucharu UEFA.
To piłkarz dużego formatu. Rozegrał nawet jeden mecz w reprezentacji Polski. Zarówno Mariusza Pawlaka, jak i kilku innych czołowych piłkarzy Olimpii, władze klubu chciałyby zatrzymać w Grudziądzu na dłużej.
Tymczasem zimą drużyna wzmocni się dwoma lub trzema piłkarzami. Przede wszystkim
potrzebny jest napastnik,
mogący bez szkody dla siły naszego teamu, zastąpić głównego snajpera, Przemysława Suleja.
- Poza tym obecny skład jest całkiem niezły, a jego potencjał jeszcze nie do końca wykorzystany - uważa prezes Jacek Bojarowski.
Do treningów wrócił Tomasz Rogóż, po operacji złamanego podczas meczu nosa. Czuje się dobrze, jest pełen optymizmu i energii. Na treningach jeszcze unika kontaktu fizycznego, aby kontuzja się nie odnowiła.