Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Olimpia Grudziądz przegrała w Nowym Sączu

(DARK)
tym razem branki nie strzelił.
tym razem branki nie strzelił. fot. Paweł Skraba
Po dobrych trzech meczach zawodnikom Olimpii Grudziądz przyszło przełknąć gorycz porażki z Sandecją.

W Nowym Sączu spotkały się dwie drużyny, które ostatnio notowały dobrą passę. Sandecja nie przegrała od 4 meczów, a na dodatek nie straciła w nich bramki. Olimpia z zespołami czołówki wywalczyła 7 pkt.
Dzień przed meczem na rozruchu w Kleszczowie kontuzji nogi doznał Jarosław Białek. W związku z tym w wyjściowej "11" była jedna zmiana. Za Białka wskoczył do niej Dawid Ptaszyński. Zagrał na stoperze, a do linii pomocy został przesunięty Hubert Kościukiewicz.

Dwa spalone gole

W pierwszej połowie biało-zieloni byli co najmniej równorzędnym rywalem dla Sandecji.- Prezentowaliśmy się nieźle - przyznał Mariusz Kryszak, pomocnik Olimpii. - Byliśmy dobrze zorganizowani. Wygrywaliśmy większość pojedynków indywidualnych. Przeprowadziliśmy kilka dobrych akcji. Zdobyliśmy nawet dwie bramki, ale sędzia dopatrzył się spalonych. Wydaje mi się, że przynajmniej jedna z nich była zdobyta prawidłowo - twierdzi kapitan.

- Pierwsza połowa wyglądała tak jak sobie wyobrażałem - przyznał Mariusz Kuras, trener Sandecji. - Wiedzieliśmy, że Olimpia gra bardzo konsekwentnie z tyłu. W wypadku zmuszenia jej do gry w obronie, po przechwycie są w stanie wyprowadzić groźne kontrataki. Dlatego byliśmy bardzo uważni - wyjaśniał szkoleniowiec.

Błędy do spółki

Grudziądzanie fatalnie rozpoczęli drugą część. Błąd przy wyprowadzaniu piłki wykorzystali rywale. Futbolówkę przejął Dariusz Gawęcki, który zagrał do Arkadiusza Aleksandra. Ten piętą odegrał do Filipa Burkhardta. Pomocnik strzałem zza pola karnego pokonał Michała Wróbla. - Mogłem się lepiej zachować - przyznał bramkarz Olimpii Grudziądz . - Ten gol to był wynik naszych wspólnych błędów. Podobnie było z drugą straconą bramką. Chwilę później dostaliśmy trzecią i prysły nadzieje na korzystny wynik. To nie jest jak w II lidze, gdzie błędy można było naprawić. Przegraliśmy na własne życzenie - przyznał Wróbel.

Jak twierdzi Kryszak grudziądzanie niepotrzebnie rzucili się do odrabiania strat. W jego opinii za szybko chcieli kończyć akcje strzałami z dystansu, zamiast próbować grać do boku i poszukać okazji w "16".
Olimpia narażała się na kontry. Dwa razy wybiegami zespół uchronił przed stratą bramki Wróbel. W jednym przypadku rywale domagali się wyrzucenia bramkarza z boiska, ponieważ ich zdaniem zagrał piłkę ręką poza polem karnym.

Drugi gol był znów zasługą duetu Aleksander - Burkhardt. Nie obyło się bez kolejnego błędu biało-zielonych. Tym razem Burkhardt podaniem obsłużył Aleksandra, który przy biernej postawie obrońców podwyższył wynik.

- Od tej chwili grało się nam łatwiej - przyznał Kuras. - Tak jak mówiłem wcześniej, nie mogliśmy rzucić się do ataków, bo moglibyśmy zostać skontrowani. Olimpia umie to robić bardzo dobrze - dodał.

Strata gola zupełnie rozbiła szyki grudziądzan, którzy po 180 sekundach stracili trzeciego gola. Tym razem Gawęcki asystował Pavlovi Eismannowi.

Bramka na pocieszenie

Przez kolejne minuty piłkarze z Nowego Sącza kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku i wydawało się, że w piątym, kolejnym meczu nie stracą gola. Jednak biało-zieloni walczyli do końca o zmianę niekorzystnego rezultatu. Bramka to efekt akcji zmienników. Łukasz Tumicza pociągnął z piłką prawie pod linię końcową. Stamtąd posłał wsteczną piłkę w pole karne. Nadbiegający Paul Grischok dopełnił formalności, popisując się ładnym technicznym strzałem po ziemi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska