- Przeżyłam piekło na ziemi, liczyłam wszystkie szwy, każde przejście igły przez skórę. To trwało około pół godziny - pani Beata, nauczycielka matematyki ze Świecia mówiła o tym przedwczoraj w "Faktach". - Przez zamknięte powieki widziałam, jak lekarz zszywa moje ciało. Wreszcie usłyszałam: "Można wybudzać".
Nie mogła dać znaku lekarzom, bo była pod wpływem środków zwiotczających mięśnie, przestały za to działać leki odpowiedzialne za czucie i świadomość. Kobieta twierdzi, że po operacji nikt nie chciał wierzyć w jej opowieść, dopóki nie zrelacjonowała rozmowy, która odbyła się między pielęgniarkami - opowiadały o wpisach swoich dzieci do pamiętników.
Przeczytaj również: Podczas operacji w Świeciu przestały działać leki odpowiedzialne za czucie i świadomość. Pani Beata cierpiała przez pół godziny!
Nie chce rozmawiać
TVN podała, że po tym personel Nowego Szpitala uznał wersję pacjentki, dlatego śródoperacyjne wybudzenie znalazło się w wypisie pani Beaty ze szpitala. - Organizm ludzki jest tak skomplikowanym mechanizmem, że nie sposób przewidzieć, jak w danych okolicznościach zareaguje. Każdy zabieg niesie za sobą ryzyko wystąpienia niepożądanych zjawisk - mówi Tomasz Ławrynowicz, prezes Nowego Szpitala w Świeciu. - Pacjentka nie zgłosiła zarzutów wobec szpitala. Chcielibyśmy wszystko dokładnie wyjaśnić, dlatego prosiliśmy ją o spotkanie, ale odmówiła.
Operacja odbyła się ponad miesiąc temu. - Tuż po niej pacjentka rozmawiała z personelem lekarskim, który zapewnił jej pomoc psychologa. Kobieta skorzystała z niej i nie wracała do sprawy podczas wizyty w poradni specjalistycznej, gdzie odbyła kontrolę po operacji - dodaje prezes lecznicy i podkreśla, że kontakt z psychologiem jest rutynowy w Nowym Szpitalu w Świeciu. - Z pomocy korzystają kobiety po poronieniach, pacjenci po amputacjach - podaje przykłady.
Żeby nikt tego nie przeżył
Wstrząśnięta pani Beata zapowiedziała, że założy stowarzyszenie, które będzie przeciwdziałać podobnym zdarzeniom na salach operacyjnych. Według niej mogłoby temu służyć stałe monitorowanie fal mózgowych w trakcie zabiegu. Urządzenie pokazywałoby, że chory nie śpi.
Niezamierzony, śródoperacyjny powrót do świadomości jest przedmiotem dyskusji anestezjologów. Według Polskiego Towarzystwa Anestezjologii i Intensywnej Terapii stanowi on 0,1 - 0,2 proc. wszystkich znieczuleń ogólnych.
Czytaj też: Lekarka stwierdziła zgon bez badania pacjentki. Kobieta... ożyła!
Słyszą, czują, boją się
Stanowisko w sprawie jakości znieczulenia wobec niezamierzonych powrotów do świadomości podczas operacji zajęła Rada Konsultacyjna Towarzystwa: "Są one uznawane za poważne zdarzenia anestezjologiczne, bo zwiększają obawy przed kolejnym znieczuleniem i zabiegiem chirurgicznym. Ich konsekwencjami mogą być istotne problemy psychologiczne lub psychiczne. Roszczenia z tego tytułu są jedną z przyczyn spraw sądowych wytaczanych anestezjologom". Z danych Towarzystwa wynika, że najczęściej raportowaną formą doznań (48 - 100 proc.) wśród przypadków wybudzeń jest odzyskanie słuchu, zaś 48 proc. pacjentów, którzy skarżyli się na odzyskanie świadomości, odczuwało duszności i strach. Ból, uznawany za najbardziej dramatyczną formę odczuć, jakie mogą wystąpić podczas śródoperacyjnego wybudzenia, podaje 10 - 28 proc. pacjentów, którzy odzyskali świadomość, przy czym większość nie potrafiła go umiejscowić.
Post użytkownika Gazeta Pomorska.
Czytaj e-wydanie »