https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Opowiadała o swoim ojcu

(kar)
Katarzyna Lengren poczucie humoru odziedziczyła po tacie -  przyznaje
Katarzyna Lengren poczucie humoru odziedziczyła po tacie - przyznaje Lech Kamiński
- Rodzice wychowywali nas jak hipisi - żartowała Katarzyna Lengren, która w Ratuszu promowała książkę poświęconą swojemu ojcu Zbigniewowi.

Twórczość Zbigniewa Lengrena znają starzy i młodzi. Nawet jeśli najmłodsi jeszcze jej nie znają, wielu rodziców ma teraz okazję, aby pokazać swym pociechom wspaniałą kreske mistrza dobrego, subtelnego dowcipu. Katarzyna Lengren, córka rysownika, który najbardziej został zapamietany poprzez rysunki w Przekrtoju, promowała w niedzielę księżkę o twórczości ojca. Jest to album bogato ilustrowany zarówno zdjęciami, jak i rysunkami Zbigniewa Lengrena, wydany przez wydawnictwo Prószyński i S-ka.

- Mało w tej książce słów, ale to tak naprawdę nie jest książka o moim ojcu, to jest jego książka - _powiedziała Katarzyna Lengren. - _On swoimi rysunkami doskonale opowiada o sobie, swoim poczuciu humoru, stosunku do świata. Ojciec już nie żyje, ale nie chciałam, aby jego rysunki zatonęły w kurzu i w zapomnieniu. Wiele osób zaczepiało mnie i pytało, kiedy to zrobię, bo chcieliby swym dzieciom pokazać te rysunki, które znają z dzieciństwa.

Córka Lengrena wspominała także ojca od strony, której nie znają miłośnicy jego talentu. Jak to w życiu, coś za coś - tak komentowała życie ze swym ojcem pod jednym dachem.

- Tata był roztrzepany - nie ukrywała. - Gubił klucze, zakładał skarpetki nie do pary. W życiu zawodowym jednak był bardzo precyzyjny. Mam chyba obie te cechy po nim. Tata był taki roztrzepany, bo zawodowo bardzo się skupiał. To jest to, czego nam teraz brakuje w dzisiejszych czasach. Nie potrafimy się skupić, bo wydaje nam się, że słuchanie radia i jednocześnie rozmawianie przez komórkę da się pogodzić. Trzeba robić jedną rzecz. Im bardziej jesteśmy skupieni na jednym, tym bardziej reszta od nas odpływa i stajemy się perfekcjonistami. Być może dlatego, że miałam takiego ojca, czułam się tak, jakbym wychowywała się w rodzinie hipisów.

I co to dało pani Kasi?

Mówi, że wprawdzie nie nosiła, choć powinna, aparatu na zębach, bo rodzice o to nie zadbali, ale czuła się wolna i niezależna oraz potrafiła podejmować w życiu słuszne decyzje. Dlaczego? Bo nikt jej nie tłumił - przyznała - i pozwalał na własne wybory, za które nie musiała się wstydzić.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska