Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Opozycyjny radny Brunka może spać spokojnie

Redakcja
Mariusz Brunka nie ukrywa, że czekanie dziesięć miesięcy na decyzję prokuratury jest dość wyczerpujące...
Mariusz Brunka nie ukrywa, że czekanie dziesięć miesięcy na decyzję prokuratury jest dość wyczerpujące... MARIA EICHLER
Mariusz Brunka odetchnął z ulgą. Ale szczęśliwy nie jest.

Radny z opozycyjnego klubu stowarzyszenia Projekt Chojnicka Samorządność wreszcie usłyszał, że zarzuty, które postawiła mu przed dziesięcioma miesiącami prokuratura, nie potwierdziły się, a śledztwo w sprawie jego oświadczenia majątkowego zostało umorzone. To znaczy, że Brunka nie ma na sumieniu żadnego z zarzucanych mu czynów, przypomnijmy, była mowa nawet o sfałszowaniu oświadczenia.

- Ciekawe, że prokuratura nie potrafiła umorzyć przez dziesięć miesięcy śledztwa w sprawie, która była jasna od początku - cierpko komentuje opozycyjny radny.

Przyspieszenie nastąpiło dopiero wtedy, gdy Brunka przeanalizował oświadczenia majątkowe chojnickich prokuratorów. Żadne z nich nie było wypełnione poprawnie. Gdy o tym fakcie powiadomił zwierzchników miejscowej prokuratury, w ciągu dziesięciu dni jego sprawa została umorzona!

- To była dla mnie porażająca lektura - wywodzi Brunka. - Tylko jeden chojnicki prokurator wpisał w oświadczeniu majątkowym swoje wynagrodzenie. Reszta pracowała za darmo? Żaden nie dodał w tym dokumencie dochodów współmałżonka. Ktoś ma gospodarstwo rolne, ale nie przynosi mu ono dochodów...

Ustalenia swojego prywatnego śledztwa wysłał do Prokuratury Okręgowej w Słupsku, a teraz otrzymał odpowiedź z Prokuratury Regionalnej w Gdańsku, że jego odkrycia zbada prokuratura w Elblągu.

Zobacz również: Sims, iQor, Oponeo.pl, Unilever. Te firmy zatrudnią od ręki w Bydgoszczy

- No to mamy klasyczny przykład porzekadła Złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma - kwituje rozgoryczony Brunka. - Nie popełniłem zarzucanego mi czynu, w moim oświadczeniu majątkowym były błędy, ale zostały skorygowane. Cała ta afera była zwykłą prowokacją ze strony przewodniczącego rady miejskiej i sekretarza miasta.

W tym wszystkim najbardziej Brunkę zastanawia fakt, że dziwną rolę odegrała w tej sprawie chojnicka prokuratura. - Dziwi mnie jej nieprofesjonalizm i hipokryzja - komentuje. - Zostałem zdyskredytowany, przez dziesięć miesięcy nie potrafiono ustalić, że niesłusznie. Przesłuchano mnie po siedmiu miesiącach! Mam nadzieję, że już wobec nikogo nie będą stosowane takie metody.

Radny ubolewa, że prokuratura w Chojnicach wystawiła sobie niechlubne świadectwo.

- Jak ludzie mają wierzyć, że zostaną tu potraktowani tak samo jak inni, jeśli na tym przykładzie widać, że tak się nie dzieje - mówi.

I przypomina, że od początku mówił, że wyciągnięcie jego oświadczenia majątkowego i zrobienie z niego afery było odwetem za wniosek opozycji w sprawie wygaszenia mandatu przewodniczącego rady miejskiej Mirosława Janowskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska