Radny z opozycyjnego klubu stowarzyszenia Projekt Chojnicka Samorządność wreszcie usłyszał, że zarzuty, które postawiła mu przed dziesięcioma miesiącami prokuratura, nie potwierdziły się, a śledztwo w sprawie jego oświadczenia majątkowego zostało umorzone. To znaczy, że Brunka nie ma na sumieniu żadnego z zarzucanych mu czynów, przypomnijmy, była mowa nawet o sfałszowaniu oświadczenia.
- Ciekawe, że prokuratura nie potrafiła umorzyć przez dziesięć miesięcy śledztwa w sprawie, która była jasna od początku - cierpko komentuje opozycyjny radny.
Przyspieszenie nastąpiło dopiero wtedy, gdy Brunka przeanalizował oświadczenia majątkowe chojnickich prokuratorów. Żadne z nich nie było wypełnione poprawnie. Gdy o tym fakcie powiadomił zwierzchników miejscowej prokuratury, w ciągu dziesięciu dni jego sprawa została umorzona!
- To była dla mnie porażająca lektura - wywodzi Brunka. - Tylko jeden chojnicki prokurator wpisał w oświadczeniu majątkowym swoje wynagrodzenie. Reszta pracowała za darmo? Żaden nie dodał w tym dokumencie dochodów współmałżonka. Ktoś ma gospodarstwo rolne, ale nie przynosi mu ono dochodów...
Ustalenia swojego prywatnego śledztwa wysłał do Prokuratury Okręgowej w Słupsku, a teraz otrzymał odpowiedź z Prokuratury Regionalnej w Gdańsku, że jego odkrycia zbada prokuratura w Elblągu.
Zobacz również: Sims, iQor, Oponeo.pl, Unilever. Te firmy zatrudnią od ręki w Bydgoszczy
- No to mamy klasyczny przykład porzekadła Złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma - kwituje rozgoryczony Brunka. - Nie popełniłem zarzucanego mi czynu, w moim oświadczeniu majątkowym były błędy, ale zostały skorygowane. Cała ta afera była zwykłą prowokacją ze strony przewodniczącego rady miejskiej i sekretarza miasta.
W tym wszystkim najbardziej Brunkę zastanawia fakt, że dziwną rolę odegrała w tej sprawie chojnicka prokuratura. - Dziwi mnie jej nieprofesjonalizm i hipokryzja - komentuje. - Zostałem zdyskredytowany, przez dziesięć miesięcy nie potrafiono ustalić, że niesłusznie. Przesłuchano mnie po siedmiu miesiącach! Mam nadzieję, że już wobec nikogo nie będą stosowane takie metody.
Radny ubolewa, że prokuratura w Chojnicach wystawiła sobie niechlubne świadectwo.
- Jak ludzie mają wierzyć, że zostaną tu potraktowani tak samo jak inni, jeśli na tym przykładzie widać, że tak się nie dzieje - mówi.
I przypomina, że od początku mówił, że wyciągnięcie jego oświadczenia majątkowego i zrobienie z niego afery było odwetem za wniosek opozycji w sprawie wygaszenia mandatu przewodniczącego rady miejskiej Mirosława Janowskiego.