- Kilka minut po trzeciej nad ranem dyżurny straży skierował jednostkę ochotników do zwalonego konaru drzewa. To druhowie ochotnicy zauważyli pożar w magazynie - relacjonuje asp. szt. Zdzisław Filarski z brodnickiej straży pożarnej. - Pożar musiał już szaleć przynajmniej od godziny przez nikogo nie zauważony, bo jęzory ognia objęły dach dużego budynku magazynu. Na ratunek dla obiektu było już za późno.
Na miejscu pożaru trzypiętrowego magazynu Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej z Miesiączkowa stojącym w Osieku zjawiło się dziesięć jednostek straży pożarnej. Kolegów z powiatu brodnickiego wspomagały trzy zastępy ratowników z Rypina.
Magazyn o powierzchni 360 m kw. o drewnianej konstrukcji spłonął doszczętnie i zawalił się na piwnice. Strażacy skierowani do gaszenia ognia, skupili się głównie na ratowaniu sąsiednich obiektów. Od wysokiej temperatury pojawił się ogień we wiacie wypełnionej po brzegi drewnianymi paletami. Zagrożony pożarem był także budynek chłodni, w której przechowywane są owoce i warzywa, oraz kolejny magazyn. Na szczęście strażakom udało się obronić te budynki i nie dopuścić do rozwoju pożaru. Walka z ogniem trwała przez pięć godzin.
Wstępnie wyliczono straty powstałe w wyniku spalenia, przechowywanych w magazynie skrzynek, palet i worków na 20 tysięcy złotych. Szacunkowe straty wynikłe z doszczętnego spalenia się budynku magazynu wyliczono na 200 tysięcy złotych.
Osiek. Ogień pochłonął trzykondygnacyjny magazyn
(ever)

O trzeciej nad ranem wybuchł pożar w magazynie Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej. Wypalone drewniane stropy i dach zwaliły się na piwnice obiektu.
Podaj powód zgłoszenia
G
Jak straż sie spisała?
b
Szkoda że wszystko co jest stare ulega bezpowrotnie zniszczeniu .Smutek z tego powodu jest tym wiekszy jesli tak jak ja w tym obiekcie miałem okazję bardzo często przebywać . Ciekawe czy są znane przyczyny pożaru . Nie wierzę że pożar wybuchł tak sobie . W czsach kiedy ogród był własnością państwa to takich obiektów doglądał po godzinach urzedowych stróż i nie do pomyślenia było wtedy żeby pożar sobie w najlepsze trawił obiekt i nikt tego nie zauważył .Na początku lat 60-tych , przez nieuwagę elektryka spłonęła w podwurzu przedwojenna obora . Z uwagi na fakt że była to budowla z gliny i kryta strzechą to gaszenie pożaru nie miało większego sensu, ani szans powodzenia tym bardziej że opodal stała wybudowana nowoczesna obora . Zdarzenie to jednak zostało w porę zauważone i w porę jednostki straży pożarnej rozpoczęły akcję , zabezpieczając budynki okoliczne w tym owczarnię ,która równierz była pokryta strzechą . Tak dla ścisłości ; z tego co wiem to grunty po byłym PGR nie należą do spółdzielni , a rzeczona je tylko dzierżawi. Właścicielką jest Pani hr. Sierakowska - Tomaszewska.
b
Szkoda ,że wszystko co stare ulega zniszczeniu , Jestem ciekaw czy są znane przyczyny pożaru.Pamiętam rozkład tego obiektu . Zaraz po wojnie , kiedy ogród stanowił samodzielną jednostkę gospodarczą to na parterze od strony wschodniej znajdowały sie pomieszczenia biurowo -gospodarcze . W latach późniejszych pomieszczenia wykorzystywano do celów mieszkalnych , a nawet na potrzeby przedszkola . W piwnicach umieszczano owoce i warzywa (produkcja nie była jeszcze taka masowa jak w latach 70-tych ). Na poszczególnych kondygnacjach składowano nasiona . W latach 60-tych był okres ,że na kondygnacjach magazynowych prowadzono hodowlę drobiu na dużą skalę . Kiedy wraz z powiekszaniem powierzchni sadu produkcja owocu wzrastała wybudowano przechowalnie, a już na samym końcu hłodnię . Jeszcze tak dla ścisłości : z tego co wiem to nie jest to teren należący do spółdzielni produkcyjnej , tylko półdzielnia ten teren dzierżawi ,a właścicielką jest Pani hr. Sierakowska -Tomaszewska .