https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Padlina z nawozem leżała koło drogi

Ewa Skibińska
Do czasu przyjazdu lekarza weterynarii  śmierdzącej "bomby"z kurzą padliną  pilnowała w piątek policja. Jedna z kur  była żywa (zdjęcie obok).
Do czasu przyjazdu lekarza weterynarii śmierdzącej "bomby"z kurzą padliną pilnowała w piątek policja. Jedna z kur była żywa (zdjęcie obok). Ewa Skibińska
Przy powiatowej drodze niedaleko Aleksandrowa leżały wraz z obornikiem padłe kury. Cuchnęły w upale. Mieszkańcy w piątkowe popołudnie zaalarmowali redakcję.

- _Nie powinny się tam znaleźć, to zaniedbanie - _podkreśla powiatowy weterynarz. Właściciel już w piątek miał przykryć składowisko ziemią.

- _Z tego mogła być jakaś zaraza, tyle się przecież mówi o ptasiej grypie. Śmierdziało potwornie, no i te martwe kury! A zaraz obok biegnie publiczna droga - _relacjonowali zdenerwowani mieszkańcy z domów oddalonych zaledwie o kilkadziesiąt metrów od wyrzuconego obornika z padliną.

Policję, na prośbę wystraszonych sąsiadów zawiadomiła żona sołtysa Ośna II:- Nie mogłam zlekceważyć sygnału. Mieszkańcy byli wzburzeni, że ktoś im pod nos wyrzucił taką "bombę"- komentuje Wiesława Wiśniewska.

Obornik przywiózł w piątek na pole rolnik z Ośna I. - _Traktor obrócił dwa razy. Poszliśmy zobaczyć, co tam leży, bo strasznie cuchnęło. Baliśmy się bliżej podejść, bo na wierzchu leżały padłe opierzone kury. Jedna była żywa, stała nieruchomo z boku - _opowiadają mężczyźni.

Właściciel wyrzuconego wraz z kurami nawozu tłumaczy, że obornik nie pochodzi z jego gospodarstwa, tylko został kupiony z kurzej fermy koło Ciechocinka: - _Dopiero na polu okazało się, że są tam kury. Chciałem to wszystko przykryć nawozem ze swojej obory - _mówi Adam Kania, rolnik z Ośna I.

Śmierdzącego składowiska do czasu przyjazdu lekarza z inspekcji weterynaryjnej pilnowali policjanci. - Kury nie powinny się tam znaleźć, to zaniedbanie właściciela - _podkreśla dr Kazimierz Watkowski, powiatowy lekarz weterynarii. - _Natomiast fermy mają obowiązek utylizować padlinę. To jest pod naszą kontrolą, muszą mieć podpisane umowy.

Ani rolnik ani właściciel fermy nie zostali ukarani. Policja i służby weterynaryjne spisały protokoły i zobowiązały właściciela pola do przykrycia nawozu z padliną ziemią, co stanowi formę biotermicznego odkażania i unieszkodliwia zarazki. Rolnik miał wykonać zalecenia już w piątek.

Bezmyślność czy nieuwaga? A jeśli padlinę rozniosłyby psy? Tym razem uszło na sucho, ale niech inni mieszkańcy będą czujni. Podobna sytuacja może się zdarzyć wszędzie.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska