Kobieta, która tutaj zamieszkuje lokal sąsiadujący z byłą poczekalnią, boi się, że kiedyś spłonie. Mówiła o tym na jednej z sesji radna Anna Grupa.
Prosiła burmistrza, by interweniował w tej sprawie w PKP. Budynek sprawia wrażenie, jakby zaraz miał się rozpaść. Okna są powybijane. Grasują tu szczury.
Okazuje się, że burmistrz Pakości Wiesław Kończal już kilka razy pisał w tej sprawie do PKP. Zwrócił uwagę, że w niezabezpieczonym budynku dworca spotyka się młodzież i pali papierosy. Ostrzegał, że kiedyś może tu dojść do tragedii.
Zatroszczył się również o lokatorkę. Zaproponował, że gmina wynajmie dla niej inne mieszkanie należące do PKP. Wskazał konkretny pustostan. Otrzymał odpowiedź, że nie ma prawnej możliwości, by gmina mogła wynająć od "kolei" mieszkanie. W sprawie zabezpieczenia budynku dworca nie było żadnej reakcji.
Gmina zainteresowała więc sprawą nadzór budowlany.
- Wkrótce ma tu dojść do wizji lokalnej. Jesteśmy dobrej myśli. Jeśli PKP zgodzi się na wynajęcie lokalu dla pani mieszkającej w budynku dworca, obiekt ten będzie można rozebrać. Wówczas problem zostanie rozwiązany - tłumaczy Magdalena Barczykowska z pakoskiego ratusza.