Pan Jan przez lata udzielał się społecznie, był między innymi sołtysem, działał w stowarzyszeniu na rzecz niepełnosprawnych. Dwa lata temu okazało się jednak, że ma białaczkę. Przestał pracować. W marcu rozpoczął chemioterapię, która zakończyła się w sierpniu. Jest częstym „gościem” Specjalistycznego Szpitala Miejskiego im. Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Mężczyzna ma orzeczenie o znacznym stopniu niepełnosprawności. Po zakończonej chemioterapii otrzymał skierowanie do Poradni Chorób Zakaźnych, która funkcjonuje m.in. przy Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym we Włocławku. Wyznaczono mu termin na 19 lutego 2020 rok, choć konsultacja jest potrzebna szybciej. Wizytę kontrolną pan Jan ma bowiem 10 listopada w poradni w Toruniu i tam powinien już dostarczyć opinię specjalisty z PCZ.
- W sierpniu dostałem skierowanie i myślałem, że pójdzie sprawnie - opowiada pan Jan. - Zapisano mnie jednak na luty przyszłego roku. Mimo to ciągle chodziłem, pytałem, czy nie można wcześniej, bo liczy się czas. Mam bardzo niską odporność, właściwie nie mam jej wcale. Powinienem unikać ludzi. Konsultacja jest naprawdę pilna.
Tymczasem ustawa z 9 maja 2018 roku o szczególnych rozwiązaniach wspierających oso-by o znacznym stopniu niepełnosprawności gwarantuje „korzystanie poza kolejnością ze świadczeń opieki zdrowotnej”. W ustawie można przeczytać, że „świadczenie udzielane w poradniach specjalistycznych (np. neurologicznej, chirurgicznej, kardiologicznej) nie może być udzielone w terminie późniejszym niż w ciągu 7 dni roboczych od dnia zgłoszenia”.
- Poszedłem do NFZ-u i usłyszałem, że ustawa gwarantuje mi szybką konsultację - dodaje mężczyzna. - W poradni jednak słyszałem za każdym razem, że każdy chce być przyjęty od razu.
Pan Jan zgłosił się więc do naszej redakcji. W jego sprawie interweniowaliśmy kilka razy. W zasadzie od początku października. Pytaliśmy, jak zapisy ustawy mają się do rzeczywistości. We wtorek, gdy chory po raz kolejny, udał się do poradni, okazało się, że zostanie przyjęty przez specjalistę 25 października.
- Gdyby nie wy, to czekałbym do lutego - mówi mężczyzna. - Rozumiem, że jest wiele pacjentów. Ale tak nie powinno być. Coś trzeba zmienić w tej naszej służbie zdrowia - kwituje pan Jan.
