Nie wszyscy chcą chodzić na dyskoteki, aby kogoś poznać. Niektórzy mają konkretne wymagania wobec partnera i nie chcą tracić czasu na szukanie. Są też i zajęci swoją karierą, którzy zapomnieli, że w domu nie ma, oprócz kota, kogoś kto ich przytuli po wyczerpującym dniu.
Kiedyś były swatki, teraz są biura matrymonialne. Są bezpieczniejsze niż internetowe schadzki - mówią klienci biur - bo każdy kto w biurze szuka miłości, jest sprawdzany (dowód osobisty, karalność, zdrowie psychiczne). W wakacje biura matrymonialne przeżywają oblężenie.
Że tacy normalni, a szukają
Szymon (35 lat) i Marta (29 lat) poznali się w biurze matrymonialnym w Warszawie. Ona lekarka, on informatyk. Tak bardzo zajęli się karierą zawodową, że zapomnieli o życiu osobistym. Oboje są z Bydgoszczy, ale nie chcieli szukać partnerów w bydgoskim biurze. - Co ludzie powiedzą - mówią. - Że tacy normalni, a szukają miłości jak nieudacznicy.
- Biuro matrymonialne kojarzy się wszystkim z agencją towarzyską - mówi Szymon. Wysoki blondyn z lekko wystającym brzuszkiem, noce i dnie spędzał przed komputerem, kiedy koledzy imprezowali. - To tak, jakby człowiek nie mógł poznać normalnej dziewczyny gdzieś na imprezie, tylko musiał chodzić na dziwki, za które trzeba płacić. Dwa lata nad tym myślałem i w końcu złożyłem ofertę do warszawskiego biura. Tam nikt mnie nie zna.
- A w Warszawie do wyboru, do koloru - śmieje się Marta, narzeczona Szymona. Znają się już rok. Ślub w październiku. Marta długo wahała się, czy złożyć ofertę w biurze. - Niczego mi nie brakuje - uważa. - Mam powodzenie wśród kolegów, ale nie odpowiadali mi ci, których spotykałam. Szukałam kogoś, kto szanuje tradycyjne wartości, ma podobne do mnie zainteresowania. Złożyłam więc zamówienie, można tak powiedzieć, i okazało się, że to był dobry pomysł; tym bardziej, że nie mam czasu szukać na własną rękę. Biuro to za mnie zrobiło.
Julita z sekretem
Julita Skoczylas, atrakcyjna brunetka, szczęśliwa (od 24 lat) w małżeństwie z Wiesławem, prowadzi dwa biura matrymonialne "Sekret" w Toruniu i w Grudziądzu. Od pięciu lat. Przychodzi do niej wielu ludzi, od nieudaczników po bardzo atrakcyjnych zapracowanych. Coraz więcej tu też obcokrajowców poszukujących Polek znanych w Europie z zaradności, urody i skromności.
- Do otwarcia biura zainspirowała mnie moja ciocia Zdzisława - wspomina Julita. - Gdy ciocia została wdową, nie mogła opędzić się od adoratorów. Opowiadała mi o zdesperowanych samotnych ludziach, którzy szukają swoich drugich połówek, zaczepiają (ciocię zaczepiali nawet na cmentarzu, kiedy przychodziła odwiedzać grób męża), próbują do końca swych dni układać sobie życie, nie zawsze z sukcesami. Ciocia wyszła za mąż, a ja założyłam biuro. Postanowiłam pomóc samotnym. Stereotyp, że do biura przychodzą tylko nieudacznicy i z felerami fizycznymi odszedł już dawno do lamusa - przekonuje Julita i pokazuje atrakcyjne twarze z katalogów.
Przez biuro poznali się też Kasia (32 lata) i Jacek (33 lata). Ona przeżyła zdradę wieloletniego narzeczonego, jego zawiodła narzeczona - poszła do łóżka z jego najlepszym przyjacielem.
- Poznaliśmy się w biurze i chyba połączyła nas na początku podobna przeszłość - mówi Jacek, który - jak wyznaje - ma skłonność do melancholii. - Oboje nie wierzyliśmy w to, że możemy jeszcze kiedyś kochać. Ale udało nam się. Jesteśmy dwa lata po ślubie.
- Spotkałam wielu ludzi, którzy po prostu nie mają czasu na to, aby poznawać kogoś bliżej, dużo pracują, postawili na karierę - dodaje Julita. - Mam też klientów Polaków, którzy pracują i mieszkają na stałe w Anglii i Niemczech, ale koniecznie chcą poznać dziewczynę stąd, bo nie wyobrażają sobie życia w małżeństwie z Niemką czy Angielką.
Do Julity zgłaszają się panowie z Niemiec, Holandii i Szwecji poszukujący atrakcyjnych Polek, zadbanych, ktore potrafią stworzyć im przytulne rodzinne gniazdko. Przeszkodą nie są dzieci, jeśli wybranka je posiada, czy zerowy stan konta. Ważne, aby była subtelna - o co trudno wśród kobiet na Zachodzie - zaznaczają.
Tak Max (46 lat) poznał Zytę (43 lata). On z Austrii, ona z Grudziądza. On przyjeżdżał do Polski na "polowanie" - żartuje. Ale dziewczyny, które poznawał nie chciały go na dłużej.
- Max zauroczył mnie już wtedy, kiedy napisał w ofercie, że lubi długie spacery i pięlęgnuje ogród. Rzadko można teraz trafić na takiego mężczyznę - mówi Zyta (mama 15-letniej Miłki). - Poza tym ma gospodarstwo pod Wiedniem. Marzyłam o tym, aby mieszkać na pięknej europejskiej wsi. I się spełniło. Córka też jest zachwycona nowym domem.
To ona go ośmieliła
Patrycja i Grzegorz (oboje po 28 lat) biorą ślub we wrześniu. Są parą od czterech lat. Ona po Akademii Wychowania Fizycznego, on fizyk, z głową w nauce.
- Kiedy byłam na studiach, zastanawiałam się, czy coś ze mną nie tak, skoro jeszcze się nie zakochałam - mówi Patrycja. Jest urodziwą blondynką z dużym temperamentem, łatwo nawiązuje kontakty. - Dowiedziałam się o biurze matrymonialnym i złożyłam ofertę. Poznałam Grzegorza i to było to, na co czekałam. Wycisza mnie i rozumie.
- Ona do dziś mnie ośmiela - mówi Grzegorz. Robi teraz doktorat w Wyższej Szkole Gospodarki w Bydgoszczy. - Na studiach dziewczyny były bardziej zajęte nauką niż chłopakami, wybór też nie był nadzwyczajny. Przez biuro trafiłem na idealną kobietę. Z taką chciałem być. I mogę ze spokojną głową dalej zajmować się pracą naukową.
Max też może spokojnie pielęgnować ogród pod Wiedniem. I już nie poluje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Andrzej z "Sanatorium" prosi o pieniądze! "Państwo nie pomaga"
- Szpak przekroczył granicę? Rozgogolił się dla matek i złożył intymne życzenia
- Dzieci Dominiki Kulczyk i Jana Lubomirskiego brylują na gali milionerów [ZDJĘCIA]
- Cichopek na evencie TVP. Projektant wspomina o złej modowej passie. Jest tragicznie?