Partyjne sentymenty

     - Ta decyzja kładzie się cieniem na całej klasie politycznej, ludzie będą mieli przekonanie, że politycy są od tego, by sobie pomagać - mówił Michał Kamiński (PiS) w niedzielnym "Salonie politycznym" radiowej "Trójki".
     - Zrobił gest do jednoczącej się lewicy - prawdopodobnie chciałby stanąć w przyszłości na jej czele i powiedział "koledzy trzymajmy się razem" - ocenił w "Trójce" Janusz Maksymiuk z Samoobrony.
     - Ta decyzja to symbol myślenia w kategoriach solidarności koleżeńskie_j - mówił na antenie Bronisław Komorowski (PO).
     W obronie decyzji prezydenta stanął jego minister Waldemar Dubaniowski. - _Prezydent miał prawo to zrobić, a to, co mówił minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, to była raczej "falandyzacja prawa" - ocenił.
     Szef klubu SLD Jerzy Szmajdziński dodał, że "sprawa Sobotki jest kontrowersyjna, bo wyrok został wydany na podstawie procesu poszlakowego".
     - Jedną z zasad jest to, że władza nie wykorzystuje swoich uprawnień na korzyść znajomych. To, co zrobił prezydent, jest złamaniem standardów, niezależnie od tego, czy wyrok jest drakoński i niezależnie od tego, czy to Sobotka sypnął policjantów, czy ktoś inny - _mówił w audycji "Siódmy dzień tygodnia" w Radiu Zet Jan Rokita z PO.
     - _Ja rozumiem towarzyskie i partyjne sentymenty, ale one nie mogą rozstrzygać o tak ważnej sprawie, jak odpowiedzialność polityka, odpowiedzialność członka władzy za przecieki kierowane do świata przestępczego. Dlatego prezydent dał bardzo zły przykład tysiącom Polaków, którzy nadal chcą korzystać z władzy w sposób niegodny i niewłaściwy - powiedział w sobotę szef Platformy Donald Tusk.
     Prezydent Aleksander Kwaśniewski powiedział w niedzielę, że nie żałuje zastosowania prawa łaski wobec b. wiceministra.