PGE Turów Zgorzelec - Sportino Inowrocław 95:72 (30:21, 28:15, 20:13, 17:23)
PGE Turów Zgorzelec - Sportino Inowrocław 95:72 (30:21, 28:15, 20:13, 17:23)
TURÓW: Gray 26 (5), Wright 20, Witka 5, Roszyk 4, Chyliński 4 oraz Johnson 13, Wysocki 10 (2), Bochno 8 (2), Wallace 5, Thompson 0. SPORTINO: Day 21 (3), Rosnowski 19 (4), Bogavac 12 (2), Kęsicki 11 (1), Storożyński 5 oraz Greene 2, Robak 2, Wierzbicki 0, Żytko 0.
ZAPIS RELACJI NA ŻYWO
Los nie oszczędza nadal kujawskiej drużyny. Sportino pojechało do Zgorzelca bez trzech podstawowych zawodników. Przemysław Łuszczewski wciąż zmaga się z bólem mięśnia dwugłowego uda. Litwin Mindaugas Budzinauskas nabawił się na treningach urazu pachwiny, a jego rodak Vitalijus Stanevicius jest chory.
Wszystko trafiali
Niezwykle umotywowani byli także podopieczni Andreja Urlepa. W środę przegrali bowiem w Warszawie z Polonią 2011.
Zawodnicy Turowa trafili pierwsze 12 rzutów w meczu. Szybko objęli prowadzenie 15:6, a po chwili było już 29:16. Dopiero pod koniec 1. kwarty po raz pierwszy w meczu spudłował Michael Wright. Amerykański środkowy prezentował się znakomicie. Zdobył w ciągu niespełna 14 minut gry na parkiecie 20 punktów i zaliczył 5 zbiórek.
Przed przerwą gospodarze kontynuowali znakomitą passę. Początkowy fragment 1. kwarty wygrali 11:0. Konrad Wysocki - zaraz po wejściu na boisko - popisał się "trójkami", a wybornie grał Justin Gray (9/12 z gry, 6 asyst). Po 20. minutach zespół ze Zgorzelca wygrywał 58:36.
- Zdawaliśmy sobie sprawę, że po porażce w stolicy rywale będą niezwykle skoncentrowani. Nie spodziewaliśmy się jednak, że nie zdołamy im się przeciwstawić. - Mecz został rozstrzygnięty już w 1. połowie - mówił trener Krutikow.
Ze swojej gry nie mogli być zadowoleni inowrocławscy koszykarze.
- Nie realizowaliśmy przedmeczowych założeń. Akcje w ataku nie były doprowadzane do końca. Oddawaliśmy wiele rzutów z trudnych pozycji - podkreślał środkowy Tomasz Kęsicki.
Popisy Graya
Po zmianie stron obraz gry niewiele się zmienił. Kujawianie mieli spore problemy z trafieniem do kosza. Aktywni byli Quinton Day (7/16 z gry, 5 as) i Slavisa Bogavac (4/12 z gry, 3 zb), a pod koszem skuteczny był Kęsicki (4/7 z gry, 5 zb). Klasą dla siebie był Wiaczesław Rosnowski. Niestety, za małe wsparcie podstawowych graczom, dali rezerwowi (tylko 4 punkty).
Po 3. kwarcie Turów prowadził już 78:49. W ostatnich 10. minutach mógł pozwolić sobie na chwilę oddechu. Wykorzystali to gracze Sportino. Zdobyli 6 "oczek" pod rząd (78:55). Po dobrych akcjach Rosnowskiego (9 pkt) i Daya (5) nieznacznie zmniejszyli straty, ale błyskawicznie odpowiedział szybki Gray (15 pkt w 2. połowie).
- Po przerwie zagraliśmy dużo lepiej. Ciężko pracujemy pod okiem trenera Krutikowa - zaznaczał Kęsicki. - Staramy się nadrabiać zaległości. Liczymy, że zwycięstwa są kwestią czasu.