Na temat rozszerzenia zakresu obowiązków spoczywających na pielęgniarkach bardzo krytycznie wypowiadają się zarówno związki zawodowe, jak i samorząd pielęgniarek i położnych. Organizacje te nie kryją rozczarowania trybem prac nad zmianami, które w założeniu miały skrócić kolejki do lekarzy specjalistów i onkologów.
- Niestety, klamka zapadła i już nic, przynajmniej w najbliższym czasie, nie da się zrobić - przyznaje Ewa Kowalska, przewodnicząca Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Bydgoszczy. - Ustawa została podpisana, mimo że pielęgniarki prosiły prezydenta, by ją zawetował. W trakcie prac z naszymi opiniami nikt się nie liczył. Nie było szans na dyskusję. Słyszałyśmy: "Nie, bo nie!"
O niegodnym potraktowaniu pielęgniarek przez ministra zdrowia mógł przeczytać premier Donald Tusk w liście, który skierowały do niego władze Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych. Odpowiedzi nie było.
Dlaczego pielęgniarki nie godzą się na zmiany? - Jest kilka istotnych elementów, które przemawiają za tym, by takich nowinek nie wprowadzać - tłumaczy szefowa bydgoskiej OIPiP.
Zobacz także: Lekarze i pielęgniarki gotowi rzucić wszystko i pojechać na koniec świata poszukiwani
Jak wyjaśnia pielęgniarki nie mają uregulowanych norm zatrudnienia (nowe przepisy, wprowadzone rozporządzeniem ministra zdrowia, weszły w życie 1 kwietnia tego roku). - Nie ma tam zapisów, że na dyżurze nie może być mniej niż dwie pielęgniarki, a w praktyce zdarza się, że jest jedna. Co będzie, jeśli tej pielęgniarce coś się stanie? - pyta Ewa Kowalska.
Do norm zatrudnienia wpisane są również pielęgniarki oddziałowe. - To nie dopuszczalne - ocenia szefowa OIPiP. - One mają dostatecznie dużo pracy, a przy tym są bardzo obciążone papierkową robotą. Poza tym, przy obecnych zarobkach pielęgniarek i położnych obarczanie ich dodatkowymi obowiązkami jest niedopuszczalne. Brakuje też jasno sprecyzowanych zapisów, dotyczących tego, jakie leki będziemy mogły przepisywać pacjentom.
Zgodnie z nowelą ustawy pielęgniarki i położne mają prawo wystawiać recepty na leki zawierające określone substancje czynne, z wyłączeniem leków zawierających substancje bardzo silnie działające, środki odurzające i substancje psychotropowe.
Ewa Kowalska: - Brak jest jednak w ustawie definicji substancji bardzo silnie działającej. Nie wiadomo, o jakie leki chodzi i kto będzie podejmował decyzję. A sprawa jest niezwykle, wszak dotyczy bezpieczeństwa pacjentów.
Kolejna kwestia, która budzi wątpliwości to koszty podnoszenia kwalifikacji przez te pielęgniarki, które będą chciały korzystać z ustawowych zapisów o wystawianiu recept. Obawy przed zmianami podyktowane są także statystyką - w Polsce średni wiek pielęgniarki to prawie 50 lat. Zamiast planowanych na ten rok 350 tys. pielęgniarek jest ich w kraju ok. 315 tys. Do pracy w Wielkiej Brytanii, Niemiec czy do Włoch wyjechało już ponad 2 tys. dobrze wykształconych pielęgniarek.
Czytaj e-wydanie »