Polski Cukier Toruń - HydroTruck Radom 81:67
Kwarty: 27:18, 20:13, 14:18, 20:18
POLSKI CUKIER: Kulig 22 (1), 8 zb., Jackson 15 (4), 4 as., Cel 13 (2), 6 as., Trotter 9 (1), Diduszko 9 oraz Bragg 6, Woods 5, Wieluński 2, Samsonowicz 0, Kondraciuk 0, Perka 0.
HYDROTRUCK: Hinds 16 (2), Zegzuła 11 (2), Ostojić 10, Stumbris 9 (1), Piechowicz 0 oraz Prahl 16, Lewandowski 3 (1), Wall 2.
Koniec roku 2020 nie był udany dla Twardych Pierników, które nieoczekiwanie przegrały dwa mecze: u siebie z Legią Warszawa i w Dąbrowie Górniczej. Kiepski bilans 8-11 sprawia, że na razie Polskiemu Cukrowi bliżej do walki o utrzymanie niż o play off. Mecz z Hydro-Truckiem był dobrą okazją, żeby przerwać passę.
Torunianie przewagę od początku meczu budowali akcjami pod kosz. Nie do zatrzymanie był Damian Kulig (15 pkt do przerwy), sprytnymi dobitkami popisywał się Bartosz Diduszko (37:20 w 14. minucie). Radomianie mieli duże kłopoty w ofensywie, choć nie wynikały z jakieś radykalnej poprawy defensywy Polskiego Cukru, ale wielu pudeł z czystych pozycji (m.in 4/20 za 3).
Po przerwie gospodarze kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie, a momentami przewaga rosła do 19 punktów. W połowie 3. kwarty ofensywa się załamała, goście lepiej pilnowali „pomalowanego”. W pewnym momencie było już tylko +8.
Polski Cukier szybko jednak opanował sytuację w ostatniej kwarcie. Skutecznie zatrzymał Jabarie Hindsa, lider Hydro-Trucka miał tylko 6/14 z gry. Po serii „trójek” przewaga przekroczyła 20 punktów.
Kolejny mecz Twardych Pierników już w piątek, wyjazdowe derby z Enea Astorią Bydgoszcz.
