Mecz ważący tyle co ćwierćfinał?
Reprezentacja Polski w piłce ręcznej kobiet zagra swój piąty mecz w tegorocznych mistrzostwach świata. Do tej pory podopieczne Arne Senstada wygrały cztery spotkania ulegając w jednym. W fazie grupowej wygrały z Irankami (35:15), Japonkami (32:30), a w poniedziałek w drugiej rundzie mundialu pokonały Serbki (22:21). Natomiast porażka przyszła w ostatnim meczu pierwszej fazy turnieju z Niemkami (17:33).
W sobotę rywalkami w Herning będą gospodynie Dunki, które zapewne marzą o komplecie publiczności.
Przedostatnia kolejka w grupie III zapowiada się fascynująco, niemalże wszystkie zespoły mają ''matematyczne'' szanse znaleźć się w ćwierćfinale. Na chwilę obecną z kompletem zwycięstw przoduje reprezentacja Niemiec (6 punktów), zaś na drugim miejscu premiującym awans są Skandynawki, które zgromadziły tyle samo punktów co Polki - 4. Po dwa ,,oczka'' uzbierały Rumunki i Japonki, natomiast bez punktów pozostają Serbki.
W przypadku równej liczby punktów awansuje drużyna, za którą będzie przemawiał lepszy bilans bezpośrednich meczów.
Ogromna mobilizacja i wola walki przed bojem z gospodyniami imprezy
Zwycięstwo nad Serbią po dreszczowcu podniosło morale całej drużyny. Najwięcej bramek rzuciła rozgrywająca reprezentacji Karolina Kochaniak-Sala - 6. Kapitalny przegląd pola 25-latki czy też dynamika oraz mądre zarządzanie każdą akcją będą niezbędne w starciu z wicemistrzyniami Europy.
– Atmosfera w zespole jest cudowna. Wierzymy w dobry wynik w meczu z Danią. Będziemy walczyć nie w pojedynkę, ale jako cały zespół. Damy z siebie maksa w każdej akcji. Wiem, że potrafimy bardzo dobrze grać i w sobotę to pokażemy
– powiedziała na łamach Polskiego Związku Piłki Ręcznej obrotowa reprezentacji Marlena Urbańska.
O solidności rywalek wypowiedziała się inna z polskich szczypiornistek Paulina Uścinowicz.
– Dunki to klasowy zespół z wieloma doświadczonymi zawodniczkami, ale dwa mecze, z Serbią i z Japonią, nie zagrał na swoim poziomie. My na sobotę będziemy gotowe. Mamy plan i będziemy walczyć.
Natomiast Sylwia Matuszczyk zapewniła, iż polska kadra zaprezentuje na boisku wolę walki.
Duński handball w kobiecym wydaniu, uwzględniając występy w mundialu, zaliczany jest do czołowej "10" globu. Składa się na to sześć medali, w tym jeden złoty wywalczony w 1997 roku.
Przez ostatnie kilka lat trzon drużyny niewiele się zmienił. Dunki mają prawdopodobnie najlepszą parę bramkarek w turnieju. Wciąż na tej pozycji niezastąpiona jest najlepsza zawodniczka roku IHF 2021 Sandra Toft.
Polska i Dania mierzyły się ze sobą 47-krotnie. Lepszy bilans maja rywalki, które zwyciężyły 32 razy. Biało-Czerwone 10-krotnie cieszyły się ze zwycięstwa.
Ostatnie spotkanie miedzy tymi zespołami zostało rozegrane na ME w 2018 roku. Dunki wygrały 28:21.
Niepokój w Danii?
Sensacyjna porażka z Japonią w mistrzostwach świata piłkarek ręcznych wprowadziła poważny niepokój do sztabu duńskiej drużyny, ponieważ teraz liczy się tylko zwycięstwo w meczu z Polską w sobotę, a na domiar złego zawodzi publiczność, która w meczu Dunek wypełniła tylko pół hali.
– Przegraliśmy z Japonią, lecz dokładnie przeanalizowane dane statystyczne mówią wyraźnie, że byliśmy lepsze i mieliśmy całe morze szans na bramki lecz miały problemy z wykończeniem akcji, stając się nieskuteczne. To musimy poprawić do soboty, ale będzie to bardzo trudne w tak krótkim czasie
– powiedział Jesper Jensen związany z kadrą od 2020 roku.
Trener wspomniał również o zaniepokojeniu dyspozycją niektórych liderek zespołu.
Mecz Polska - Dania o godz. 20.30. Transmisja na platformie Viaplay.
