Przegraną w Lublinie można było "wkalkulować", bo Motor to ekipa (póki co) bez słabych punktów. W Lublinie początkowo zapowiadało się na demolkę - gospodarze po pięciu biegach prowadzili aż 24:6.
W ekipie "Aniołów" znakomitą formę potwierdził jednak Emil Sajfutdinow (16 punktów w sześciu startach), a jego akcje na torze zachwycały kibiców. Ważne punkty dorzucali też Robert Lambert i Patryk Dudek, ale to było wciąż za mało, by nawiązać skuteczną walkę z rywalami. Dobra końcówka - wygrane w nominowanych 4:2 i 5:1 - wystarczyła, by nieco zmniejszyć rozmiary porażki.
- Dobrze, że po tym mocnym początku gospodarzy wróciliśmy jeszcze do walki -przyznał Robert Lambert.
- Kolejny mecz wyjazdowy i niestety porażka. Mamy jeszcze problem z przeczytaniem odpowiednio toru - skomentował Piotr Baron, menedżer Apatora. - W trakcie zawodów potrafimy to zrobić, ale początek meczów nam ucieka. Nad tym się skupimy w najbliższych tygodniach, żeby ten element poprawić na wyjazdach.
Kolejne spotkanie Apator rozegra na swoim torze - 3 maja zmierzy się ze Spartą Wrocław (początek meczu o godz. 20.30).
