Wracamy do sprawy Adama Targowskiego z Poledna, który porusza się na wózku inwalidzkim. Pisaliśmy, że kolej zlikwidowała kładkę, dzięki której pan Adam mógł dojechać do najbliższego sklepu w Polednie. PKP uziemiły inwalidę, chociaż on i jego tata pracowali na kolei. Nie pomogły interwencje, które pan Targowski podejmował w tej sprawie.
Zwróciliśmy się z nią do Macieja Dutkiewicza, rzecznika prasowego PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. Przysłał taką odpowiedź: - Likwidacja przejścia spowodowana była względami bezpieczeństwa. Na trasie kolejowej z Bydgoszczy do Tczewa prędkość maksymalna została podwyższona do 160 kilometrów na godzinę. Przy takiej prędkości pociągów nie ma możliwości przywrócenia zamkniętego przejścia ze względów bezpieczeństwa. Przejście było na łuku toru gdzie jest bardzo słaba widoczność. Decyzja o likwidacji była przez PLK konsultowana w lipcu 2012 roku z Urzędem Miasta w Świeciu oraz z Komendą Powiatową Policji w Świeciu. Obie jednostki przychyliły się do planów likwidacji kładki.
Dutkiewicz przyznaje, że uziemienie niepełnosprawnego człowieka może budzić negatywne emocje: - Zdaję sobie sprawę z tego, że sprawa jest trudna. Z jednej strony mamy człowieka, który korzystał z przejścia, z drugiej strony przyjmując plan przyśpieszenia pociągów musieliśmy je zlikwidować ze względów bezpieczeństwa. Ale takie decyzje zawsze konsultujemy z samorządami - powtarza rzecznik.
Pozostaje nam zwrócić uwagę na to, że kolejowy dom, w którym mieszka Adam Targowski, akurat należy do Poledna, dlatego decyzję o likwidacji kładki PKP powinny skonsultować z gminą Bukowiec, a nie z gminą Świecie. Być może opinia tego urzędu byłaby inna.
Zobacz także: Jak teraz przejechać przez tory w Polednie? Były pracownik kolei został przez nią uziemiony!
Czytaj e-wydanie »