Jaka jest kondycja brodnickiego morsa mogliśmy się przekonać obserwując przygotowania i sam występ pływacki. Marian, jak to sobie wymyślił już od pierwszego wejścia zimowego do Drwęcy, oblał się kubłem zimniej wody - na cztery strony świata. Wygłosił krótkie, płomienne przemówienie i wskoczył do Drwęcy.
Płynął, pozdrawiając bliskich i dalekich znajomych, nieznanych. Miał pełną asekurację w postaci dwóch strażaków - płetwonurków, którzy płynęli w szalupie ratunkowej. Na brzegu natomiast w pogotowiu była karetka i lekarz. Zadbał o to Urząd Miejski.
Pod Wieżą Zamkową na Mariana Blanka czekała Anna Kupczyk, reprezentująca burmistrza, z poważnej wielkości czekiem opiewającym na 300 złotych, do realizacji w bonach towarowych w jednym z brodnickich sklepów (nie można za to kupować piwa i wódki).
Marian otrzymał także upominek od starosty brodnickiego - Waldemara Gęsickiego.
Zimowe pływanie w Drwęcy Mariana Blanka jest z pewnością atrakcją dla miasta. Pojawiły się jednak problemy, do których wrócimy w najbliższym numerze "Pomorskiej".
