- Prowadziłem już dziesiątki akcji ratowniczych - opowiada st. kpt. Grzegorz Rutkowski z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Żninie. - Zazwyczaj świadkowie zdarzenia ograniczają się do poinformowania pogotowia albo straży pożarnej. Samodzielne podjęcie reanimacji zdarza się niezwykle rzadko. Jeśli już kto się na to decyduje - są to osoby związane ze służbą zdrowia - przejeżdżający akurat lekarze lub pielęgniarki. Inni zaś najczęściej na oko oceniają stan zdrowia ofiary. Krew i rany pozwalają na szybkie postawienie diagnozy - trup! Tymczasem jeśli pomoc nadejdzie w kilka minut po zdarzeniu - poszkodowany , mimo tragicznego wyglądu ma wielkie szanse na przeżycie.
Takie właśnie zdarzenie miało miejsce kilka tygodni temu w Zalesiu Barcińskim, gdzie samochód osobowy zderzył się z ciężarówką. - Jeszcze przed naszym przyjazdem przygodni kierowcy rozpoczęli akcję. Jedną z ofiar - mniej poszkodowaną ułożyli w bezpiecznej pozycji, drugą reanimowali. Niestety, obrażenia okazały się tak poważne, że obydwie osoby zmarły.
_Najczęściej bowiem w miejscu wypadku pojawiają się gapie, których rozpiera ciekawość - co się stało? Takie osoby często tylko przeszkadzają, nie potrafią jednak tego zrozumieć.
Gdzie najgorzej?
Do największej liczby wypadków drogowych dochodzi na trasie krajowej nr 5 łączącej Poznań z Bydgoszczą - zwłaszcza zaś w okolicach Sobiejuch, Brzyskorzystewka, Bożejewic i Rogowa. Złą sławą cieszy się również trasa z Barcina do Inowrocławia w okolicach Lafarge i wieś Nowe Dąbie na trasie Łabiszyn - Bydgoszcz. Tam też najczęściej słychać syreny samochodów ratowniczych.
Wszyscy się uczyli - mało kto potrafi
- Zasady udzielania pierwszej pomocy wszyscy poznają jeszcze w szkole podstawowej_ - dodaje Grzegorz Rutkowski. - Na miejscu zdarzenia okazuje się jednak, że nie mamy pojęcia w jaki sposób się zachować. Typowy dylemat to ten, czy wyciągać ofiarę z rozbitego auta czy zostawić ją na miejscu? Jeśli jest wyciek paliwa - nie powinniśmy się zastanawiać, kiedy jednak nie widać większego zagrożenia - powinniśmy ją pozostawić do czasu przyjazdu lekarzy. Niewłaściwe wyjęcie ofiary wypadku może skończyć się trwałym uszkodzeniem systemu nerwowego - zwłaszcza zaś, jeśli doszło do urazu kręgosłupa.
Kiedy zdecydujemy się już podjąć akcję reanimacyjną - powinniśmy sprawdzić najpierw drożność układu oddechowego. Jeśli oddech zanika trzeba rozpocząć sztuczne odychanie zwane również pocałunkiem życia oraz masaż serca.
Kiedy zobaczysz wypadek
Poinformuj jedną ze służb - policję, pogotowie ratunkowe lub straż pożarną.
Sprawdź czy ofiara żyje, jeśli nie ma akcji oddechowej - spróbuj podjąć reanimację.
Jeśli ofiara jest przytomna - towarzysz jej do czasu przyjazdu ratowników - wsparcie psychiczne jest niezwykle ważne.**
Pocałunek życia

To na szczęście tylko pokaz możliwości nożyc hydraulicznych - urządzenia do rozcinania wraku samochodu. W okresie wakacji często jednak trzeba za ich pomocą uwalniać ofiary prawdziwych wypadków.
Widząc wypadek drogowy najczęściej reagujemy strachem. - Bojaźń wynika z braku podstawowych umiejętności ratowania życia - twierdzą ratownicy. Wolimy patrzeć na ofiarę, niż wykonać choćby jeden ratujący życie ruch. Czasem zaś wystarczy tylko odchylić głowę ofiary, by ocalić ją przed śmiercią.