Robert Lubrant
Robert Lubrant
prezes stowarzyszenia "Bezpieczeństwo Dziecka"
- Reakcja na bicie dzieci jest na pewno lepsza niż dziesięć lat temu. Nadal jednak nie jesteśmy zadowoleni do końca z walki z przemocą domową w prokuraturach, policji, czy sądach. Pracownicy tych instytucji często nie mają czasu na szkolenia pogłębiające wiedzę na temat agresji w rodzinie.
Krzysztof T. został doprowadzony na salę rozpraw przez policję. Nadal przebywa w areszcie po tym, jak w marcu pobił swojego syna Adriana. Dziecko trafiło do szpitala z mieszkania przy ulicy Pomorskiej z odbitymi nerkami i wątrobą. Miało jeszcze inne obrażenia wewnętrzne, w tym krwawienie podczaszkowe, na tyle groźne dla życia, że lekarze musieli wprowadzić niemowlaka w stan farmakologicznej śpiączki.
Ojciec małego Adriana przyznał się do pobicia, nie podał jednak żadnego racjonalnego wytłumaczenia swojego postępowania. Matka chłopca nie brała udziału w pobiciu, nawet o nim nie wiedziała, bo zmywała w kuchni naczynia. Zdaniem śledczych odgłosy bicia zagłuszone zostały przez brzęk naczyń i szum wody.
Andżelika T. jest oskarżycielem posiłkowym w rozpoczętym wczoraj procesie (prawdopodobnie kobieta wystąpiła także o rozwiązanie małżeństwa). Kilka minut po wejściu na salę rozpraw Sądu Rejonowego dziennikarze musieli ją opuścić, bo sędzia Aneta Marciniak utajniła rozprawę. - Z uwagi na dobro małoletniego - uzasadniła krótko sędzia. Komentować nie chcieli też prokurator i obrońca Krzysztofa T.
Jak donoszą policjanci, w ubiegłym roku na terenie powiatu bydgoskiego zanotowano 147 przypadków przemocy w rodzinie - pobicia dzieci do 13 roku życia. W tym roku (do maja)przestępstw było 68. Krzysztofowi T. za ciężkie pobicie dziecka grozi nawet do 10 lat pozbawienia wolności. Poinformujemy Czytelników o finale tego procesu.