Czytelniczka, która zadzwoniła do redakcji, twierdziła że od 3 lat w jednej z kotłowni we wsi spalane są przywożone samochodami opony, stare siedzenia samochodów i inne dające się spalić elementy ze złomowanych aut. - Wszystko to cuchnie i
zatruwa powietrze
nie sposób otworzyć okna - relacjonowała nam Czytelniczka. Twierdziła, że powiadamiała "ochronę środowiska" w Aleksandrowie, ale nie doczekała się żadnej reakcji. Nie potrafiła jednak sprecyzować, do jakiej konkretnie instytucji kierowała swoje spostrzeżenia. Przyznała także, że nie powiadamiała o tej sprawie Urzędu Gminy w Konecku.
- Jestem zdziwiony
tym sygnałem
Ani sołtys, ani pochodzący z Kamieńca radny nie zgłaszali mi takiej sprawy - dziwił się wójt Ryszard Borowski, po przeczytaniu naszej notatki. Natychmiast wysłał do Kamieńca komisję, w której także był policjant.
- Rzeczywiście, sygnał potwierdził się, chociaż właściciel kotłowni twierdził, że zdarza mu się sporadycznie spalić w kotłowni coś, czego ze względu na ochronę środowiska palić się nie powinno - powiedział nam dwie godziny po wizycie komisji w terenie wójt. - Przyrzekł, że więcej się to nie powtórzy. Komisja pouczyła tego mieszkańca, że jeśli słowa nie dotrzyma, Urząd Gminy sięgnie po środki prawne. Przy okazji chciałbym zaapelować do naszych mieszkańców, by swoje spostrzeżenia o niepokojących ich zjawiskach kierowali w pierwszym rzędzie do gminy. Jesteśmy od tego, by na nie reagować. Odnoszę wrażenie, że w ludziach wciąż pokutują zahamowania
z dawnych czasów
wynikające z obaw, że ktoś będzie podejrzewał ich o donosicielstwo. Takie sygnały, jak ten z Kamieńca, to wręcz obywatelski obowiązek. Będziemy reagować, sprawdzać, bez ujawniania nazwiska osoby zgłaszającej problem - podkreśla wójt.