Nabita sala, dostawki przy rzędach - taki widok w Chojnickim Domu Kultury to jednak rzadkość. A przypominamy - po zaproszenia ustawiły się kolejki i wielu było zawiedzionych, bo odeszli z kwitkiem.
Ci, którzy przyszli na koncert, wychodzili uśmiechnięci. I nie mogło być inaczej. Najpierw za sprawą Krystiana Krzeszowiaka, młodego zdolnego tenora, który na stałe pracuje w Mediolanie, a do Chojnic przyleciał specjalnie na ten występ. Zawojował publiczność nie tylko wspaniałym głosem, także temperamentem, energią i ...wdziękiem.
- To dla mnie przyjemność spotkać się z państwem - czarował publiczność już od początku. - Z ludźmi, którzy chcą mnie posłuchać.
Nic więc dziwnego, że cokolwiek zaśpiewał - czy "Graj, Cyganie", czy Brunetki, blondynki", czy pieśni neapolitańskie, towarzyszył mu aplauz.
Ale temperatura koncertu była gorąca także dzięki zdolnościom dyrygenta Orkiestry im. Johanna Straussa - Marka Czekały. Nie tylko świetnie skomponował program karnawałowego koncertu, by był lekki i przyjemny, ale także bawił publiczność konferansjerką. I gorąco namawiał do współdziałania, a to pokazując, co to znaczy klaskać kurtuazyjnie, a co - owacyjnie.
Półtorej godziny zeszło jak z bicza strzelił. Oklaskom nie było końca i udało się wymusić bisy. - Była uczta duchowa - mówiła do artystów Halina Gawrońska, dyrektorka domu kultury. - Więc musi być deser...
A w hallu nie było końca podziękowaniom dla organizatorów, że koncert cudny i że oby tak dalej. Przyłączamy się do tego chóru - tak trzymać. Przypomnijmy, że to wydarzenie jest prezentem ratusza na rocznicę 31 stycznia 1920 r., kiedy to Chojnice na powrót stały się cząstką Polski.