
Marcin Baranowski i Jacek Nawrocki nie mogą się doczekać świątecznej wigilii
(fot. fot. Wojciech Alabrudziński)
Na kilka godzin przed najzimniejszą nocą w roku, odwiedziliśmy włocławskie schronisko "Caritas" im. św. Brata Alberta. Dokuczliwe mrozy sprawiły, że placówka pękała w szwach. Bezdomni przychodzą sami albo są przywożeni przez strażników miejskich. Każdy może tu liczyć na kąpiel, odzież zimową, ciepły posiłek i łóżko. - Dla bezdomnych przygotowaliśmy sto pięćdziesiąt cztery miejsca - mówi siostra Dominika, opiekująca się bezdomnymi. - Ale już dziś mamy w schronisku sto osiemdziesiąt osób. Pomimo nadkompletu, każdy, kto się do nas zgłosi, nie zostanie bez pomocy.
Łóżka na korytarzu
Nasza wizyta, wraz z fotoreporterem wywołała poruszenie wśród podopiecznych schroniska. - Siostra będzie chyba w "Playboyu" - krzyczy do siostry Dominiki jeden z mężczyzn z grupy sprzątającej korytarz. - Ja ci dam "Playboya". Wracajcie do pracy - ripostuje zakonnica. Mężczyźni na pięcie odwracają się i wracają do sprzątania korytarza.
W ostatnich dniach, dla niektórych podopiecznych schroniska trzeba było ustawić łóżka nawet na korytarzach. - Ale tego tłoku się nie odczuwa - mówi Tadeusz Cybulski, stojący na korytarzu przy swoim łóżku. - Wśród nas panuje dobra, bezkonfliktowa atmosfera.
Pan Tadeusz przebywa w schronisku od trzech miesięcy. Wcześniej mieszkał w Osięcinach, pracował w toruńskiej "Elanie". Doszło jednak do redukcji zatrudnienia, stracił mieszkanie. Schronisko było dla niego ostatnią deską ratunku. - Cieszę się, że święta spędzę tu, a nie pod mostem - mówi. - Warunki są bardzo dobre. Nocleg, posiłki i opieka. Nie ma ścisku, każdy ma swoje łóżko. Tylko trochę rygor czuć, bo nie można pić alkoholu.
Regulamin przede wszystkim
W oddzielnym budynku kompleksu "Caritasu" mieszka też 18 kobiet. Ciemnym korytarzem idziemy z siostrą Dominiką w stronę świetlicy. Zbliżając się, z sali dochodzą dźwięki telewizora, słychać gwar rozmowy. W sali telewizyjnej są fotele, kanapy, przystrojona choinka. Kilka kobiet oglądających film o siostrach zakonnych, na nasz widok wyraźnie się podrywa z krzeseł i wychodzi. Zostaje tylko Jolanta Pomianowska, która mieszka we włocławskim schronisku od 14 lat. Trafiła tu z Alekandrowa Kujawskiego. Jak jej się żyje w placówce "Caritasu" ? - Atmosfera jest bardzo dobra - mówi pani Jolanta. - Nie raz dochodzi do sprzeczek, ale ogólnie jest spokojnie. Trzeba po prostu przestrzegać regulaminu. Bo gdyby nie to, mielibyśmy tu i izbę wytrzeźwień, i żłobek.
Wspólna wigilia
Już niedługo święta - cieszy się pani Jolanta. Wigilia dla podopiecznych schroniska odbędzie się tradycyjnie przy ul. Gdańskiej. Połamią się opłatkiem, złożą sobie życzenia, wspólni zjedzą świąteczny posiłek. W organizowanym co roku spotkaniu wezmą udział podopieczni schroniska oraz zaproszeni goście, z biskupem Wiesławem Alojzym Meringiem na czele. W tym roku na wigilii "Caritasu" może być nawet 200 osób.