- Policjanci wylegitymowali osoby, które zgromadziły się pod pomnikiem Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy w związku z naruszeniem przepisów Rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii - mówi kom. Przemysław Słomski z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Rozporządzenie to jednoznacznie zakazuje wszelkich zgromadzeń. W tej sprawie prowadzone są czynności wyjaśniające wobec osób, które mimo rozwiązania zgromadzenia, pozostały pod pomnikiem.
Jak już informowaliśmy, w niedzielę, 3 maja, pod pomnikiem zebrała się grupa kilkudziesięciu bydgoszczan. W dniu święta Konstytucji mieszkańcy przespacerowali się pod pomnik Kazimierza Wielkiego. Były transparenty, część z obecnych manifestowała poparcie dla wolnych sądów.
Spacer bydgoszczan w obronie wolnych sądów i Konstytucji. In...
Wypadek na Struga przy al. Kościuszki. Skuterzysta potrącił ...
Jak w stanie wojennym
- Mieliśmy na rękach maseczki i rękawiczki, zachowaliśmy odległość, więc nie było to zgromadzenie, może byliśmy po prostu na spacerze... - opowiada uczestniczka zdarzeń, które rozegrały się około godz 16. - Już w czasie zbliżania się na miejsce policjanci zaczęli spisywać ludzi. Przyjechało kilka radiowozów, z których wysypali się funkcjonariusze i otoczyli nas kordonem. Niektórzy czuli się jak w stanie wojennym, obawiali się, że nie będą mogli opuścić tego miejsca.
Uczestnicy wydarzeń byli filmowani. W pewnym momencie policja zaczęła informować o rozwiązaniu zgromadzenia. Z megafonów radiowozu stojącego naprzeciwko pomnika króla rozlegały się apele o pozostaniu w domu.
Incydent na dwie strony
Doszło do incydentu, które obie strony wyjaśniają inaczej. - W pewnym momencie policja podeszła do kobiety, która siedziała na ławce - słyszymy. - Prawdopodobnie chcieli ja wylegitymować, ale potem nagle zaczęła się szarpanina. Policjanci zaciągnęli ja do radiowozu.

Policja z kolei wyjaśnia, że kobieta nie chcąc podać swoich danych, próbowała odejść od funkcjonariusza. Potem stawiała opór, dlatego została odprowadzona na bok, gdzie się wreszcie wylegitymowała. - To osoba już nam znana, bierze udział w każdych tego rodzaju akcjach - słyszymy. - Tym razem szamotanina została sprowokowana.
Komentarz prawnika
- Obywateli naiwnie uważających, że mogą korzystać z tego, co im Konstytucja gwarantuje, np. z wolność przemieszczania się, postanowiono szybko wyprowadzić z błędu. Policja pod pomnik przybyła punktualnie, w sile trzech policjantów na jednego spacerującego. Po sformowaniu szyku dowódca poinformował o "rozwiązaniu zgromadzenia", po czym funkcjonariusze przystąpili do chaotycznego legitymowania przypadkowo wybranych spacerujących - komentuje na Facebooku Michał Bukowiński. - Po spisaniu kilkunastu osób - bez przedstawiania się, podawania podstawy faktycznej i pouczenia o możliwości zażalenia - policja otoczyła teren pomnika kordonem i nagrywała spacerujących. Trochę groteskowego, a trochę orwellowskiego klimatu dopełniły nadawane z radiowozów komunikaty: "Zalecamy pozostanie w domach!". 200 lat z okładem to najwyraźniej zbyt krótki czas, by idea konstytucjonalizmu zakorzeniła się na dobre w umysłach rządzących. Za wiceszefową KE powtórzę zatem - nie ma kwarantanny dla praworządności, a wirus nie może zabić demokracji!
Do sądu
Spisanych przez policję funkcjonariusz będą wzywać do złożenia wyjaśnień, przesłuchania zostaną zaprotokołowane. Złamanie przepisów - jak interpretuje je policja - w tej chwili są traktowane jak wykroczenie, więc spisane osoby mają dostać mandaty do 500 zł. Jeśli ich nie przyjmą, sprawy trafią do sądu i to on rozstrzygać będzie, czy rzeczywiście doszło do nielegalnego "zgromadzenia".
