- Czas jest czymś przyjemnym, jest chwilą, ulotnym momentem, ciężko jest to określić - mówi Janusz Orłowski, zegarmistrz z brodnickiego pasażu. - Zegarkami zajmuje się od 76 roku. To jego praca, zajęcie, ale i pasja. Dzień w dzień stawia się na stanowisku by naprawić kolejne zegarki - kwarcowe, te na rękę, ale i ścienne, stojące, antyki - zegary z "duszą".
Potrzebne mu do tego trzy czynniki - pewna ręka, sprawne oko i cisza. Choć czas jest nieodzownym elementem jego codzienności nie przywiązuje do niego wielkiego znaczenia. Liczy się to co udało mu się zrobić, ile zegarów naprawić. Sam nie jest przywiązany do jednego zegarka. - Mam ich kilka, sportowe, na bransolecie. Zegarek musi pasować do stroju. Inny ubiorę do garnituru, inny do dżinsów, a inny gdy idę popływać. Lubię je zmieniać.
W niedzielną noc północ wybije na kilkudziesięciu zegarkach, zegarach, które ma w zakładzie, sklepie, które przez ostatnie lata zreperował, a które są w wielu brodnickich domach, na wielu rękach. **
Zwykle zastanawiamy się nad mijającym czasem gdy podsumowujemy pewien okres. Zwracamy uwagę na to co udało się nam osiągnąć. Tylko raz w roku dokładnie śledzimy wskazówki i z wielką radością odliczamy ostatnie dziesięć sekund, które dzielą nas do północy i powitania Nowego Roku. Wówczas czas i odmierzający go zegar są na pierwszym miejscu - są najważniejsze. **
O tym jak zegarki potrafią zawładnąć wolnym czasem, jak mogą stać się nie tylko praca ale i pasją, swoistym hobby napiszemy w styczniowych wydaniach "Pomorskiej". Wówczas nasz rozmówca opowie więcej na temat swojej miłości do antycznych zegarów.