Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polonia Bydgoszcz pokonała Zawiszę II. Paczkowski niczym wino, Imeh bez bramki [zdjęcia, wideo]

ARTUR KLUSKIEWICZ
"położył" na murawie Jakuba Kujawkę, ale nie trafił niemal do pustej bramki Zawiszy II.
"położył" na murawie Jakuba Kujawkę, ale nie trafił niemal do pustej bramki Zawiszy II. fot. Jarosław Pruss
"Wejście smoka" Piotra Paczkowskiego przechyliło szalę zwycięstwa w derbach Bydgoszczy na korzyść Polonii.

Polonia-Zawisza derby w V lidze

Polonia Bydgoszcz - Zawisza II Bydgoszcz 3:1 (1:1)

Bramki: Mariusz Gabruś (82, karny), Piotr Paczkowski (85), Robert Sawicki (4) - Wojciech Mielcarek (34)
POLONIA: Świetlik - Baran (72. Plewiński), Bethke, Gabruś, Szpankiewicz - Kubacki, Stolarski (60. Janka) - Sawicki, Krzyżanowski (46. Wrzos), Kawałek (68. Paczkowski) - Bruski.
ZAWISZA II: Kujawka - Prądelski, Konopczyński, M. Grzelczak, Januszewski - Nawrocki, Wiśniewski, Otlewski, Urtnowski (77. Suchomski), Mielcarek - Imeh (46. Gajewski).
Żółta kartka: Grzelczak (Zawisza II, 82., za faul na Paczkowskim).
Sędzia główny: Marcin Liana (Żnin).

Wielka szkoda, że większa liczba kibiców nie mogła obejrzeć derbowego pojedynku. Działacze KP Polonia, za namową policji i służb ochrony, nie zdecydowali na otwarcie bram stadionu dla fanów, obawiając się między nimi bijatyki. Przyjaciołom klubu, rodzinom zawodników i co nielicznym (sic!) udało się dostać na trybunę główną obiektu przy ulicy Sportowej.

Wśród nielicznej grupy widzów dało się zauważyć Rafała Bruskiego. Prezydent Bydgoszczy w towarzystwie bliskich i prezesa Polonii Przemysława Napierały obserwował postawę na boisku swojego syna Tomasza, napastnika gospodarzy. Na trybunie pojawili się także m.in. Stanisław Mątewski, wieloletni trener Zawiszy, czy Paweł Kanik, piłkarz pierwszego zespołu. Obrońca drużyny Janusza Kubota był nawet wpisany do protokołu meczowego i miał zagrać przeciwko Polonii, ale ból mięśnia dwugłowego wykluczył go gry w sobotnim spotkaniu.

Wszystko o IV lidze K-PZPN - Relacje, zdjęcia, komentarze, opinie tutaj

Zawisza II był już na "łopatkach"

Długo wyczekiwane derby lepiej rozpoczęli poloniści. Biało-czerwoni bez kompleksów ruszyli do ataków. W zasadzie pierwsza groźna akcja przyniosła gospodarzom gola. W 4. minucie piłkę po błędzie Jakuba Konopczyńskiego przejął Tomasz Bruski. Napastnik popędził na bramkę, uruchomił podaniem Roberta Sawickiego, a skrzydłowy Polonii umieścił piłkę w siatce Jakuba Kujawki, byłego bramkarza… juniorów Polonii.

Kilkanaście minut później mogło, a wręcz powinno być 2:0 dla Polonii. W kontrataku Sawicki zgrał piłkę głową do Roberta Kawałka, ten "położył" Kujawkę i… spudłował na pustą bramkę. - Po tym strzale nie pozbierał się i do końca pierwszej połowy nie grał na swoim poziomie - mówi o Kawałku Maciej Karabasz, trener Polonii.

Asysta kontuzjowanego "Benka"

A zawiszanie po prostu nie forsowali tempa i cierpliwie czekali na swoją szansę. Dużo ożywienia w grze czynili młodzi skrzydłowi niebiesko-czarnych, Wojciech Mielcarek i Jacek Nawrocki. W 30. minucie po ich akcji i strzale tego pierwszego, Piotr Świetlik musiał interweniować "na raty". Cztery minuty później bramkarz gospodarzy był już bezradny przy kontrataku rywali. Piłkę na połowie Polonii przejął Nawrocki i podał do Benjamina Imeha. Czarnoskóry napastnik odegrał jeszcze do lepiej ustawionego Mielcarka, który płaskim uderzeniem pokonał Świetlika.

Dla Imeha miał być to pierwszy oficjalny mecz po urazie pachwiny. Na tle V-ligowców z Polonii nie zachwycił formą. Osamotniony w ataku i nieco schowany Nigeryjczyk nie zdołał oddać ani strzału na bramkę Świetlika. Trzeba jednak oddać, że obrońcy biało-czerwonych nie oszczędzali "Benka", który przez dalszą część pierwszej połowy nie potrafił wykonać ani sprintu. W ostatnich minutach wyraźnie kulał, co nie przeszkodziło mu jednak w zaliczeniu asysty przy bramce Mielcarka. - Nie czuję się jeszcze w pełni sił. W dodatku rywale mocno mnie pokopali - tłumaczył "Pomorskiej" po meczu Imeh, wskazując na obolałą nogę.

Zaczarowane bramki

W drugiej połowie więcej z gry mieli poloniści. Po rzutach wolnych i rożnych, precyzyjnie bitych przez Sawickiego, Kujawka kilkukrotnie musiał przenosić piłkę nad poprzeczką. Nieskuteczność gospodarzy mogła zemścić się na kwadrans przed końcem spotkania. W przeciągu jednej minuty piłkarze rezerw Zawiszy zmarnował dwa pojedynki "sam na sam" ze Świetlikiem! Najpierw bramkarz Polonii wygarnął piłkę spod nóg Jacka Gajewskiego, a kilkadziesiąt sekund później sprowokował Nawrockiego do błędu.

Później na boisku dominowali gospodarze, a zwłaszcza jeden zawodnik. Wprowadzony w drugiej połowie Paczkowski co chwila nękał obronę gości. W 77. minucie Sawicki podał do wychodzącego na czystą pozycję "Paczka", a jego strzał kapitalnie obronił nogami Kujawka. Dwie minuty później Paczkowski uderzył piłkę głową nad bramką Zawiszy. Natarcie Polonii nie oznaczało, że niebiesko-czarni ograniczyli się do defensywy. Wręcz przeciwnie - czyhali tylko na błąd przeciwnika. W 82. minucie Nawrocki minął Szpankiewicza, zagrał wzdłuż bramki, a Gajewski nie zdążył zamknąć akcji wślizgiem.

Był faul, czy nie było?

W odpowiedzi z kontratakiem ruszyli poloniści. W polu karnym Paczkowskiego niepotrzebnie sfaulował Mikołaj Grzelczak, a "jedenastkę" pewnie wykorzystał Mariusz Gabruś. Zawisza II bez namysłu ruszył do odrabiania strat. Wiele kontrowersji wzbudziło zderzenie Gajewskiego z Świetlikiem. Sędzia Marcin Liana uznał, że bramkarz interweniował prawidłowo. - Nie mam najmniejszych wątpliwości, że należał nam się karny - grzmiał po meczu Jakub Grzelczak, szkoleniowiec Zawiszy.

Po tej akcji z zawiszan uszło powietrze, a rywale wykorzystali dekoncentrację niebiesko-czarnych. Akcja rezerwowych dała polonistom trzeciego gola. Z lewej strony zacentrował Dawid Wrzos, a "lis pola karnego" Paczkowski skuteczną "główką" pokonał Kujawkę. - Moi obrońcy w zasadzie mieli udział przy każdej z bramek Polonii. Popełniając takie błędy, nie można wygrać meczu. Jedyne pocieszenie jest takie, że zespół podjął walkę z liderem i zagraliśmy z nim jak równy z równym - mówił po końcowym gwizdku trener Grzelczak.

- Piotr nie ma sił na pełne 90 minut, dlatego znakomicie odnajduje się w końcówkach spotkań. Z gry zespołu nie jestem do końca zadowolony. Gra była szarpana, było sporo nerwowości. Oczekiwałem od moich piłkarzy czegoś więcej. Cieszy, że zespoły nastawiły się na zwycięstwo i na boisku była agresja, a nie brutalność. Generalnie nie ma co narzekać, gdyż swój cel osiągnęliśmy - podsumował spotkanie Karabasz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska