Polska dzielnie walczyła z Litwą. Półfinały jednak nie dla nas

Podstawowym zadaniem polskiej drużyny w tym meczu było ograniczenie popisów Jonasa Valanciunasa, wybranego w ostatnim drafcie do NBA z numerem 5 przez Toronto Raptors. Dynamiczny skrzydłowy w mistrzostwach świata na Łotwie wyraźnie góruje nad rywalami: jest najlepszy w punktach (20,7) i zbiórkach (13,3).

Polska obrona nieźle funkcjonowała przeciwko niemu w pierwszej kwarcie (raz zablokował go Przemysław Karnowski). Litwin nie trafiał (1/6 z gry), za to świetnie z dystansu rzucali jego koledzy i Litwa uciekła na 7 pkt.
W drugiej kwarcie rywale wzmocnili obronę. W cztery minuty rzucili 13 pkt, nie tracąc przy tym żadnego (5/8 z dystansu) i prowadzili już 35:15. Świetnie zaczął grać Valanciunas - do przerwy 12 pkt i 16 (!) zbiórek.
Biało-czerwoni nie poddali się jednak, a nadzieję na walkę po przerwie przywrócił Michał Michalak. Skrzydłowy Politechniki Warszawa zdobył w I połowie aż 16 pkt (8/11 z gry) i dołożył 7 zb. Pozostali liderzy reprezentacji, Mateusz Ponitka i Karnowski, w sumie z gry trafili 4 rzuty na 18 prób.

Polacy nie zamierzali się jednak poddawać. W trzeciej kwarcie świetnie zagrał wreszcie Karnowski (12 pkt i kilka ważnych zbiórek), a przewaga Litwinów nagle stopniała do 7 pkt (64:57)

Ostatnią kwartę "trójką" otworzył Michalak i było 60:64 i awans do półfinału cały czas był otwartą kwestią. Wygrać jednak tego meczu się nie dało, bo sprawy w swoje ręce wziął ponownie Valanciunas. Skrzydłowy zszedł z parkietu z dorobkiem 26 pkt, 24 zbiórek, 5 bloków i 3 asyst. Litwa ostatecznie wygrała 87:75 (22:15, 25:18, 17:24, 23:18).

W naszej drużynie najlepiej wypadł Michalak - 29 pkt i 13 zb, Karnowski miał 16 pkt, 5 zb. i 2 bloki, włocławianin Michał Pietrzak zagrał tylko 2 sekundy.

W weekend Polska zagra o miejsca 5-8.