Otóż nie, proszę Państwa, po stokroć nie! Nie godzi się pod płaszczykiem poparcia jakiejś Ukrainy reklamować producentów tych zdradliwych owoców. Bo większość z nich (producentów znaczy się) to albo Arabowie, albo Izraelici. I w tym gronie możemy, ba - musimy! - to sobie powiedzieć. A mówi te prawdy magister nauk przyrodniczych, jak by nie było, Stryjewski Antoni. Odkrył On tym samym tzw. prawo owocu zakazanego. Mówi ono, że w XXI wieku biblijne jabłko szatan zastąpił dla niepoznaki pomarańczą, żeby zmylić trop, rzecz jasna. I w ten sposób islam (lub judaizm) zalewaja Sejm.
Więcej: prawo Stryjewskiego Antoniego pięknie wpisuje się w niedawny patriotyczny zjazd Młodzieży Wszechpolskiej. Podczas tego forum udało się zdemaskować wrogów ludu polskiego, a wielkim mistrzem okazał się być honorowy prezes MW, komisarz Roman Giertych. Ten Najpierwszy Wszechpolak nie owijał w bawełnę: "Musimy iść do przodu i ciąć! (...) Niech każdy dzień będzie dla naszych przeciwników coraz gorszy. Ci, którzy myślą, że te miejsca LPR i MW w samorządzie, Sejmie, Parlamencie Europejskim nam wystarczą, niech odejdą. My musimy spalić za sobą mosty i iść do przodu! Żadnych okopów, żadnych synekur. Musimy iść do przodu i ciąć, bo to walka na noże. Inaczej przegramy. Jeśli się zatrzymamy, to oni nam wszystko odbiorą. (...) Jeśli mamy być jedną siłą, jedną pięścią, to organizacja musi być sprawna. A będzie sprawna, tylko jeśli każdy będzie wykonywał polecenia. Jak ktoś tego nie rozumie, niech odejdzie. Ogniem i mieczem wypalimy to, co niepewne. Bez organizacji będziecie niczym!".
"Dziś niczym, jutro wszystkim my!" - odkrzyknęli zapewne delegaci wszechpolscy zadowoleni, że wreszcie odradzają się szczytne tradycje bolszewizmu i nazizmu. A masonów i homoseksualistów, którym pochodnie, pięści, noże, ogień i miecze kojarzą się z niejakim panem Adolfem H., wyśle się na reedukację do Radyja. Tak więc nie bójmy się rodacy - Polska Wszechpolska czuwa.
I ja, skromny maklerzyna, chciałbym dorzucić swoją cegiełkę do budowy Polski dla Polaków. I proszę, Młodzieży Wszechpolskiej, traktować niniejszy donos jako mój wkład w dorobek myśli MW i LPR. Otóż - nie uwierzycie: w ostatnich dniach gierkowska, czerwona fabryka pre... No, nie, nie mogę... fabryka eee... no, tych tam... gum... no... prezerwatyw stała się największym w Europie producentem kondomów! Ni mniej, ni więcej: Polska produkuje najwięcej tego obrzydlistwa na starym kontynencie! Unimil, (którego sloganem reklamowym jest, że niby unimila życie, a w rzeczywistości je unicestwia), kupił fabrykę produktu o nazwie "Conamore" z Łodzi i w spółce z pangermańskim Condomi AG zalewa świat miliardami swoich produktów. Miliardami! Niesłychane: nasza przaśna, katolicka w treści i narodowa w formie Ojczyzna, usiana "złotem rozmaitem, gdzie dzięcielina rumieńcem pała"...
Młodzieży Wszechpolska, do broni! Do igieł!
Polska Wszechpolska
Wasz Makler
W cieniu pomarańczowej rewolucji i równie rewolucyjnych przesłuchań komisarzy badających aferę Orlenu kołaczą się sprawy najważniejsze dla Polski. Taka pomarańcza na przykład: owoc kolonialny, niby smaczny, pożywny i podstępnie słodki, a jaką może niepostrzeżenie odegrać deprawującą rolę. Niewinny ten, z pozoru, owoc niesie z sobą zagrożenia, o jakich filozofowie nie śnili. W Sejmie zauważył to tylko czujny poseł Stryjewski Antoni (z Ruchu Katolicko-Narodowego albo Rozumu Kompletnie- Niepotrzebnego czy jakoś tak), który widząc pomarańcze w ławach poselskich zagrzmiał: "Czy godzi się, Wysoka Izbo, by najwyższa władza ustawodawcza reklamowała importerów pomarańczy?".