Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polska wygrywa z Węgrami po męczarniach [zdjęcia]

Tomasz Froehlke
Tomasz Froehlke
Polscy koszykarze wygrali w Bydgoszczy z Węgrami w pierwszym meczu eliminacyjnym do mistrzostw świata. W niedzielę gramy z Litwą w Kłajpedzie.

Polska - Węgry 70:60 (14:16, 8:13, 17:11, 31:20)
POLSKA: Ponitka 17, Kulig 7, Cel 6 (2), Koszarek 5 (1), Zamojski 5 oraz Sokołowski 14 (2), Gielo 7 (1), Karnowski 5, Gruszecki 2, Łączyński 2.
WĘGRY: Vojvoda 15 (2), Allen 11 (1), Rujak 0, Keller 0, Kovacs 0 oraz Perl 18 (2), Eiliningsfeld 6 (1), Varadi 6 (2), Benke 2, Karahodzic 2, Juhos 0.

Kibice w Bydgoszczy byli spragnieni kosza na wysokim poziomie i dlatego tłumnie przybyli do hali „Łuczniczki”. Zawodnicy są w pełni sezonu, przyjechali z różnych stron Europy i zapowiadali efektowne widowisko. A przede wszystkim zwycięstwo.

Co najważniejsze, drugie się spełniło, ale przez trzy kwarty Polacy męczyli się niemiłosiernie. Nic im nie wychodziło. Szczególnie o pierwszych dwóch kwartach szybko należy zapomnieć, a raczej trener Mike Taylor i jego ekipa musi wyciągnąć należyte wnioski. Polska grała beznadziejnie i ataku, i w obronie. Spętani zagrywkami, które jeszcze im się nie udawały, zdani byli tylko na indywidualne akcje. Tylko osiem punktów z drugiej kwarcie, mówiły, jak one wychodziły.

Polacy byli za mocno spięci. To dziwne, po tak doświadczonych graczach, że popełniali takie błędy. Na szczęście Węgrzy nie byli o wiele lepsi, choć w pewnym momencie objęli prowadzenie 29:18.

- Tak nie mogło być dłużej - mówił po meczu jego kluczowy gracz Michał Sokołowski (5/7 z gry). - Trener mówił nam w przerwie, że musimy się odblokować, grać swoje. Takie błędy nie mogą się zdarzać cały mecz. To zaczęliśmy grać swoje - dodał.

Dopiero w 31. min., właśnie po akcji Sokołowskiego Polacy objęli prowadzenie (41:40). W najważniejszych chwilach w końcu zaczęli grać w koszykówkę, a nie udawać.

Sokołowski rzucił w 4. kwarcie wszystkie swoje 14 pkt. W większości po dobrych asytach Kamila Łączyńskiego z Anwilu Włocławek. To on godnie zastąpił Łukasza Koszarka (1/5 z gry, 4 asysty), choć pierwsze dwa wejścia na parkiet miał nieudane.

Ale ktoś powiedział, że nieważne jak się zaczyna, ważne jak się kończy. Łączyński w najważniejszych momentach zagrał bardzo dobrze. Asystował, bronił, dobrze konstruował akcje. Dobrze, że Taylor właśnie go powołał w ostatniej chwili zamiast A.J. Slaughtera, który nie mógł przyjechać.

W kilku akcjach bardzo ważne momenty miał Karol Gruszecki z Polskiego Cukru Toruń. To jego przechwyt i samotna akcja dała Polakom prowadzenie 47:44. W pierwszej połowie dobrze grał Aaron Cel (Polski Cukier), m.in. dzięki jego dwóm trójkom przewaga Węgrów nie była jeszcze wyższa. Wreszcie też błysk pokazał Mateusz Ponitka (6/7 z gry, 7 zbiórek), który wykańczał akcje. Szybko zrobiło się 65:55, a nawet skuteczność Zoltana Perla (5/10) i Davida Vojvody (5/13) na nic się zdała.

W niedzielę o 18.30 Polska gra w Kłajpedzie z Litwą.

Sportowe Podsumowanie Weekendu - 11/12.11.2017

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska