https://pomorska.pl
reklama

Polski Cukier bez Jacka Winnickiego. "Cieszę się, że mogłem być częścią tej historii"

Joachim Przybył
Jacek Winnicki pracował w Toruniu dwa lata
Jacek Winnicki pracował w Toruniu dwa lata Sławomir Kowalski / Mariusz Kapała
Zaczynaliśmy dwa lata temu bez play off, a na moim ostatnim meczu w Toruniu było 4,5 tysiąca kibiców. To pokazuje drogę, jaką przeszliśmy w tym czasie - mówi Jacek Winnicki, były już trener Twardych Pierników,

Klub się już oficjalnie z panem pożegnał, więc możemy zapytać: dlaczego tak to się skończyło?

- Skończył się pewien etap w mojej pracy i w historii toruńskiego klubu. Chcę podziękować prezesowi Maciejowi Wiśniewskiemu, wszystkim swoim współpracownikom w drużynie, ale przede wszystkim kibicom. Bardzo się cieszę, że było ich tak wielu i tak mocno wspierali drużynę. Takie jest jednak życie trenera. Do końca sezonu klub nie prowadził żadnych rozmów ze mną i szanuję decyzję. W tym momencie Polski Cukier i ja musimy pójść własną drogą.

Najlepszą recenzją pana pracy są komentarze kibiców po informacji o odejściu z Torunia. Mówiąc krótko: w zdecydowanej większości nie są z tego powodu szczęśliwi.

- Jeszcze raz chce im podziękować. Ich rola była w mojej pracy i wielkim sukcesie całego klubu nie do przecenienia. Jestem bardzo dumny, że mogłem być częścią tej historii i to dla mnie bardzo ważne, że kibice mnie tak oceniają.

Serca kibiców zdobył pan sobie bardzo żywiołowymi reakcjami po zwycięstwach w play off. Zawsze sprawiał pan wrażenie opanowanego człowieka.

- Na wszystko musi być odpowiedni czas i miejsce. Są momenty, w których trzeba być opanowanym, ale też nie ma powodów, aby nie świętować i nie cieszyć się z kibicami po sukcesach. Tym bardziej, że jeszcze raz podkreślę ich rolę: oni byli z nami zawsze i do końca wierzyli w ten zespół. To nie było wcale takie oczywiste jeszcze dwa lata temu. Wtedy Polski Cukier był poza play off, choć miał określony budżet, cele i ambicje. Na moim ostatnim meczu w Toruniu było 4,5 tysiąca kibiców. To pokazuje drogę, jaką przeszliśmy w tym czasie.

Nie czuł się pan doceniony w Twardych Piernikach?

- Nie patrzę na to w ten sposób, takie są realia mojego zawodu. Klub ma fundamentalne prawo decydować z kim chce pracować.

O odejściu mówiło się jeszcze przed sukcesami w play off. Nie żałuje pan teraz trochę?

- Nie chcę do tego wracać, nigdy nie cofałem się w myślach do swoich wcześniejszych decyzji. Klub wybiera swoją drogę na przyszłość, ale ja także muszę robić wszystko, żeby zagwarantować byt sobie i rodzinie. Klub nie podejmował rozmów i po konsultacjach z agentem uznałem, że trzeba poszukać nowych możliwości.

Sytuacja po poprzednim sezonie miała wpływ na pana decyzję? Wtedy Polski Cukier najpierw pana skreślił i dopiero po kilku tygodniach złożył nową ofertę.

- To nie miało nic do rzeczy. Miałem wolną rękę i nikt mnie do przedłużania umowy w Toruniu nie zmuszał. Klub w pewnym momencie złożył ofertę, przyjąłem ją i starałem się wykonywać pracę jak najlepiej potrafię.

Chyba nie jest już tajemnicą, że w kolejnym sezonie przyjedzie pan do Torunia jako trener MKS Dąbrowa Górnicza?

- Nie chciałbym jeszcze o tym rozmawiać. To jest wciąż otwarty temat.

Jak pan z perspektywy czasu będzie wspominał te dwa lata w Toruniu?

- Bardzo dobrze. Życzę każdemu trenerowi, żeby miał okazję wziąć udział w takim projekcie. Bardzo satysfakcjonujące było z bliska oglądać rozwój klubu i wyniki pracy. Nie tylko zresztą mojej, bo byłem częścią całości, która świetnie funkcjonowała. Zrealizowaliśmy cele nie tylko sportowe, ale i marketingowe. Wiadomo, w każdej pracy są trudniejsze i łatwiejsze momenty. Zwłaszcza w sporcie w każdym sezonie trzeba sobie radzić z różnymi problemami. W Toruniu bywały gorsze chwile, ale nigdy nie był poważnych konfliktów, a każdy problem udawało się rozwiązać. Nie tylko w czasie meczów, ale i w życiu codziennym spotykało mnie wiele wyrazów sympatii ze strony torunian. Dlatego zawsze będę pozytywnie myślał o klubie i całym toruńskim środowisku.

Sukcesu sportowego nie sposób podważyć. Sam pan powiedział, że ten finał z Polskim Cukrem stawia pan wysoko w swojej osobistej zawodowej hierarchii.

- To prawda. Wicemistrzostwo Polski to ogromny sukces, wcześniej było 5. miejsce, ale przecież przez pełne dwa sezony byliśmy w czubie ligi. Mieliśmy lepsze i gorsze momenty, ale nigdy nie spadliśmy w tabeli gdzieś na 12. czy 14. miejsce. To był cały czas top PLK. Życzę klubowi i kibicom, aby tak pozostało.

Było wicemistrzostwo w ostatnim sezonie. Teraz po kilkunastu dniach, gdy opadł już kurz po finałowych bitwach: Stelmet był do pokonania?

- Był, może z wyjątkiem dwóch pierwszych spotkaniach, w których zapłaciliśmy za debiut w finale. W trzech kolejnych meczach pokazaliśmy bardzo dobrą koszykówkę. Gdyby pewne sytuacje boiskowe potoczyły się inaczej: nasze niecelne rzuty wolne w meczu numer cztery, dwie "trójki" Stelmetu na przełomie 3. i 4. kwarty w meczu numer pięć... Te rzuty pokazały jednak siłę Stelmetu i trzeba docenić klasę mocniejszego rywala.

W finale postawił pan wiele na jedną kartę: zatrzymać rywala pod koszem. To się świetnie udało, ale jakby nie starczyło zasięgu obrony na dystansie.

- Nie chcę tego oceniać. Uważam, że taktyka była dobrana odpowiednio. Na pewno Stelmet niczym nas w serii finałowej nie zaskoczył.

Statystycy chętnie wyliczali Polskiemu Cukrowi małą ilość "trójek". Padło nawet stwierdzenie, ze gracie trochę wbrew obowiązującym w Europie trendom.

- Nie do końca się z tym zgadzam. Mieliśmy taktykę i sposób gry podporządkowane możliwościom i różnym zawodnikom. To prawda, że Stelmet rzucał bardzo i celnie z dystansu, ale my przecież byliśmy w grze, koncentrując się głównie na punktach spod kosza.

W sporcie nie obowiązuje powiedzenie "nie wchodź dwa razy do tej samej rzeki". Może kiedyś jeszcze w Toruniu?

- Nigdy nie wiadomo. Może się jeszcze tak zdarzyć.

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

w
wojtekbis
Po wielu latach mamy Wicemistrza Polski,piękną halę, miłość kibiców (tych dużych i małych),i wspaniałą atmosferę na meczach Twardych Pierników.I w takiej chwili rezygnuje się ze współautora tego sukcesu trenera Winnickiego???!! Jako ,także trener,kolega Jacka i toruńczyk nie rozumiem tego. Kibice mogą nie wybaczyć władzom klubu tej decyzji!
C
Chudy byk
Dziękujemy za wszystko Panie Winnicki,obyśmy nie żałowali decyzji naszych władz klubu.
c
crep

to chore ze sie chce zostawic praktycznie caly sklad a nie chce sie trenera ktory w tym zespole byl fundamentem

nie potrafie tego zrozumiec

L
Leg

Tak, jak Winnickiemu należą się ogromne podziękowania za ten sezon, tak za poprzedni chciałoby się użyć pięści. Milosević, który zagrał z Czarnymi kilka minut, miał chwilę wcześniej mecz sezony, przeciwko Stelmetowi. W tym roku widać było, jak wiele Drużynie daje Mbodj. Czekam z niecierlpiwością na kolejny sezon, bo Polski Cukier ma strategię, którą zaskakuje.

Wybrane dla Ciebie

Tym osobom należy się prawie 350 złotych dodatku do emerytury. Oto zasady wypłaty

Tym osobom należy się prawie 350 złotych dodatku do emerytury. Oto zasady wypłaty

Kryształy PRL w cenie złota. Tyle kosztują w 2025 roku popularne misy i wazony

Kryształy PRL w cenie złota. Tyle kosztują w 2025 roku popularne misy i wazony

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska