Polski Cukier Toruń - Czarni Słupsk. Znowu zwycięstwo! Twarde Pierniki blisko finału! [ZDJĘCIA]

Polski Cukier Toruń - Czarni Słupsk 83:76 (24:13, 26:27, 20:17, 13:19)
POLSKI CUKIER: Diduszko 15 (3), Sulima 14, 10 zb., Trotter 9 (1), 6 as., Weaver 8 (1), 4 zb., 6 as.,Mbodj 6, 6 zb., 6 bl. oraz Wiśniewski 13 (2), Skifić 12, 6 zb., Śnieg 4, Sanduł 2, Perka 0.
CZARNI: Surmacz 15 (3), 8 zb., Kravish 13, Ginyard 13 (1), Lewis 9 (1), Seweryn 3 (1) oraz Goods 13 (1), 5 as., Cesnauski 3 (1), Dąbrowski 3 (1).

Torunianie wygrali trudny pierwszy mecz, a w tym numer dwa mogli sobie szeroko otworzyć drogę do finału. W ekipie Czarnych mobilizacja chyba była jeszcze większa, bo druga porażka mocno ograniczała szanse drużyny.

Gospodarze koncentrowali się na obronie strefy blisko kosza. Popłoch siał Cheikh Mbodj, który raz za razem blokował rywali (w sumie 6 takich zagrań!). Kapitalnie walczyli także pod atakowaną tablicą (26:12 do przerwy) i po kolejnych zbiórkach ofensywnych było 11:6. Bezradny David Kravish w 5. minucie faulował po raz trzeci.

Czarni początkowo punkty zdobywali tylko z dystansu, ale byli w tym bardzo skuteczni, m.n. dwa razy trafił Grzegorz Surmacz.
To byla kapitalna kwarta w obronie, goście z gry mieli zaledwie 19 procent z gry, w rzutach za 2 0/8! To była woda na młyn, a konkretnie na szybki atak. Po akcji 2+1 Kyla Weavera było 19:9, a potem już 24:11. Precyzyjny niczym chirurg był Bartosz Diduszko, który pierwszy mecz zakończył bez punktu.

W 2. kwarcie Czarnym pomogła strefa i trener Jacek Winnicki już po 80 sekundach przerwał grę. Bez odpoczywającego Mbodja goście śmielej także atakowali kosz i wreszcie Dallin Bachyński przerwał ich niemoc w rzutach za 2. Pojawił się Anthony Goods, który w krótkim czasie zdobył 5 pkt (w sumie 13 do przerwy).

TAK KIBICOWALIŚCIE TWARDYM PIERNIKOM. REKORD SEZONU NA TRYBUNACH [ZDJĘCIA]

To były szachy trenerów, którzy brali czas za czasem. Robert Stelmehers szukał ustawienie bez Kravisha i w końcu zupełnie zrezygnował ze swoich środkowych. To od razu wykorzystał Krzysztof Sulima (38:25 w 15. min.)

Kravish wrócił na chwilę, zdążył wykonać dwie ładne, po czym złapał 4 faul. Bez niego Czarni zmniejszyli straty do 10 punktów. To i tak był zadziwiająco dobry wynik, biorąc pod uwagę statystyki do przerwy: 41 proc, z gry, w zbiórkach aż 26:12 dla Polskiego Cukru.

Drugą połowę torunianie rozpoczęli źle, zwłaszcza w ataku pudłowali w dobrych akcjach. Pierwsze trafienie z gry dopeiro w 23. minucie, gdy trafił mniej widoczny w sobotę Obie Trotter.

Stelmahers nie miał wyjścia - musiał wpuścić Kravisha. Jego aktywność w ofensywie, a także kilka prostych błędów torunian pozwoliły rywalom wrócić do gry. Prosta strata Wiśniewskiego, kroki Sanduła i zrobiło się tylko 10. Sytuację komplikowały trochę faule, bo z tego powodu na ławce siedzieli Weaver i Mbodj.

W 31. minucie było znowu 73:57. Wydawało się, że torunianie rozegrają mecz bez chwili przestoju, ale to przecież play off! Jeszcze w połowie kwarty Sulimie wykręciła się piłka przy rzucie na 17 punktów przewagi. Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie. Mbodj nie trafił spod samego kosza, w odpowiedzi Seweryn za 3, po chwili błąd w obronie i Lewis też z dystans. 77:73!

Torunianie na chwilę stracili rytm w ataku, próbowali kryzys przełamać indywidualnymi akcji i na szczęście mają specjalistę w tej dziedzinie. Spokój na parkiecie przywrócił szaloną akcją Weaver, a w ostatniej minucie bardzo ważne rzuty z półdystansu trafili Skifić i Sulima.

Kolejny mecz we wtorek w Słupsku. Dla Polskiego Cukru stawką będzie już awans do finału.