Karhu - Polski Cukier Toruń 93:82 (25:16, 29:25, 14:20, 25:21)
KARHU: Givens 20 (4), Jones 17, 6 zb. 6 as., Jarvi 11 (3), Sarcević 10 (3), Yates 5 oraz Thomson 16 (3), Niskanen 9 (1), Laihonen 5 (1).
POLSKI CUKIER: Wright 25 (2), Cel 18 (4), Kulig 5, Weaver 3, 5 zb., Schenk 10, 7 as. oraz Hornsby 11 (1), Aminu 10, 10 zb., Perka 0, Ratajczak 0.
Torunianie od początku szukali pod koszem Damiana Kuliga, chcąc wykorzystać przewagę fizyczną, ale ten po dobrych manewrach pod koszem pudłował spod kosza (2/10 z gry).
Za to Karhu szybko zaprezentowało swoje atuty. Okko Jarvi dwa razy przymierzył za 3 i było 14:9. To był początek problemów Twardych Pierników. Gołym okiem było widać brak zgrania, zwłaszcza w defensywie toru-nianie łatwo gubili krycie. W 8. minucie po kontrze było 21:14 i trener Sebastian Machowski musiał prosić o przerwę. Niewiele pomogło. Kwartę dwie udanymi akcjami zakończył Sammy Givens i przewaga mistrzów Finlandii urosła do 9 punktów.
Druga kwarta była jeszcze gorsza. Nawet Bojan Sarcević dwa razy za 3 i przewaga urosła do 15 punktów! Wiedzieliśmy, że Finowie są piekielnie groźni z dystansu, ale 8/13 do przerwy było zdecydowanie za wysokim wskaźnikiem. Polski Cukier stracił 54 punkty do przerwy.
Jedyną opcją w ataku okazał się Chris Wright, który w tej części zdobył aż 15 pkt, ale praktycznie wszystkie po indywidualnych akcjach.
W przerwie Machowskiemu udało się nieco uporządkować szyki w defensywie. To była już inna koszykówka. Przewaga w pewnym momencie stopniała do 4 punktów po rzutach z dystansu Cela i Hornsby’ego.
W ostatniej kwarcie zaczęło się nieźle. Gospodarze błyskawicznie złapali 4 faule, po „trójce” Wrighta było jedynie 73:67. Znowu jednak decydowały znowu pomyłki w obronie, po których rywale trafiali z dystansu. Ostatecznie Karhu trafiło 15 „trójek” na doskonałej skuteczności 56 proc.
Rewanż w niedzielę o godz. 19.00 w Arenie Toruń.
