ŚLĄSK WROCŁAW - POLSKI CUKIER TORUŃ 69:82 (24:20, 18:22, 12:26, 15:14)
ŚLĄSK: Williams 18, 5 zb, Jankowski 11 (2), Chanas 9 (2), Sutton 6, Heath 5 oraz Smith 8 (2), Kulon 6, Jarmakowicz 4, Stawiak 2, Madden 0, Janicki 0.
POLSKI CUKIER: Gibson 19 (2), 6 as., Michalak 16 (3), Wiśniewski 13 (1), 6 zb., 6 as., Milosević 12, 10 zb. Kornijenko 8 (2) oraz Sulima 9, Cummings 4, Michalski 1, Bochno 0, Perka 0.
Polski Cukier pojechał do Wrocławia w roli faworyta, ale pierwsza połowa nie układała się po myśli gości. W 4. minucie było 12:5, trener Jacek Winnicki poprosił o czas i ostro zrugał swoich podopiecznych. Pomogło, ale tylko na chwilę, bo też torunianie popełniali błędów bez liku. Polski Cukier forsował grę pod kosz, chcąc wykorzystać brak kontuzjowanego Witalija Kowalenki i przewagę fizyczną. Okazji było bez liku, ale też skuteczność pozostawiała sporo do życzenia (Krzysztof Sulima przestrzelił 4 razy spod obręczy do przerwy, w sumie 11/24). Drugim filarem strategii była szybka gra i sporo zmian, trener Jacek Winnicki chciał zamęczyć rywali. Jak się okazało, było to słuszne założenie.
Śląsk początkowo szukał swoich szans na obwodzie, aż 15 prób do przerwy z tego 5 celnych . Po dwóch „trójkach” Michała Jankowskiego gospodarze prowadzili 30:22, za chwilę błysnął rezerwowy Norbert Kulon (36:25). To była rekordowa przewaga, którą torunianie jeszcze przed końcem 1. połowy odrobili.
Winnicki nie pierwszy raz w sezonie potrafił dobrze wykorzystać przerwę. Torunianie zaczęli mocniej bronić, rozruszał się w ofensywie Michał Michalak. Po jego „trójce” Polski Cukier w 27. minucie prowadził już 59:52. Torunianie wyłączyli rzuty z dystansu Śląska, który w 3. kwarcie stracił z powodu kontuzji swojego najlepszego strzelca Jarvisa Williamsa, a sami w ataku grali bardzo cierpliwie i szukali graczy na najlepszej pozycji. Już w tej części mogli rozstrzygnąć spotkanie, gdyby nie fatalna, 50-procentowa, skuteczność z rzutów wolnych (14/25).
Warto podkreślić wreszcie dobry mecz Michała Michalaka, skrzydłowy trafił 6 z 8 rzutów, do tego dołożył 3 zbiórki, 2 asysty, 2 przechwyty i ani jednej straty. Oby to było przełamanie, bo początek sezonu w jego wykonaniu był kiepski.