Kibice w Spodku zobaczyli niezwykle elektryzujące starcie rapera Popka Monstera (3-2, 3 KO) z byłym judoką i jednym z najbardziej popularnych polskich aktorów Tomaszem „Strachem” Oświecińskim.
Od momentu ogłoszenia tego pojedynku, obaj zawodnicy nie szczędzili sobie medialnych urazów, a podczas ich pierwszego spotkania twarzą w twarz na KSW 40 w Dublinie doszło do przepychanki i musieli być rozdzieleni przez ochronę.
KSW 41. Kto będzie walczyć? [Karta Walk - 23 grudnia 2017]
Dla Tomasza Oświecińskiego była to pierwsza walka dla federacji KSW. Popek zmierzył się już z Mariuszem Pudzianowskim podczas KSW 37: Circus of Pain i dość szybko przegrał. Później doszło do starcia Popka z Robertem Burneiką - Hardkorowym Koksem - na gali KSW 39 w Warszawie. Burneika przegrał przez poddanie.
Strachu przed walką z Popkiem: Nie opierdzielałem się na treningach, zepsuję mu święta.
- Nie raper, nie sportowiec. Tylko zwykły czopek - odgrażał się przed walką "Strachu". Komentujący ten pojedynek "Juras" spodziewał się krótkiej walki, która od razu przeniosła się do parteru. "Popek" był w górze i kontrolował ten pojedynek. W pierwszej rundzie brakowało jednak postawienia przysłowiowej "kropki nad i".
Awantura na KSW 41. Artura Szpilka uderzył Oświecińskiego [wideo]
Na początku drugiej rundy potwornie zmęczony "Strachu" obalił rywala, ale także nie miał szczególnie pomysłu i sił na zakończenie tego pojedynku. W 2. minucie drugiej rundy Oświeciński zaczął być jednak aktywniejszy i sędzia przerwał ten pojedynek.
Obaj zawodnicy po walce nie mieli praktycznie sił. Potrzebowali pomocy sztabów szkoleniowych, aby się poruszać.
- Walka kosztowała mnie dużo sił. Dziękuję wszystkim, którzy we mnie wierzyli. Nie wiem co się stało. Słyszałem, że wygrałem. Zostawiłem wiele serca. Będę się bawić dalej w MMA - mówił Oświeciński.