szpital. Staję przed zamalowanymi drzwiami oddziału noworodków. To tu leży maleńka dziewczynka porzucona przez matkę. Bezbronna. Nieświadoma jaką walkę stoczyła już na samym początku. Walkę o przeżycie...
Drzwi otwiera mi miła pielęgniarka. Prowadzi do pokoju. Siadam na kanapie. Naprzeciw mnie siedzi Ewa Krzyżanowska, starsza pielęgniarka, która zajmuje się dziewczynką.
- To Karolinka. Tak daliśmy jej na imię. Znaleźli ją w dzień pogrzebu Papieża... Nikt nie miał więc wątpliwości, jak powinna mieć na imię... - mówi uśmiechnięta kobieta. - Gdyby był chłopiec byłby Karol.
**_Białe zawiniątko
Pytam, jak to było, kiedy przywieziono Karolinkę?
- _Dziecko znaleźli w kotłowni pracownicy ośrodka zdrowia w Warlubiu - wspomina. - Do nas przyjechała kilka minut po godzinie 8 rano. Była golutka. Matka zawinęła ją w kawałek prześcieradła. Pępowinę zawiązała dratwą. Widać było, że przecięto ją nożyczkami. Na malutkim ciałku nie było śladów podrapania czy krwiaków. Świadczy to o tym, że poród był prawidłowy. Dziecko musiało urodzić się między 7 a 8 kwietnia.
Obok nas usiadła druga pielęgniarka. Obie kobiety zachwycają się dzieckiem.
- Karolinka jest piękna. Zdrowa. Silna. Grzeczna. Troszkę jej się dzień z nocą przestawił, ale to nic - mówi pani Ewa. - Dzieci tak czasem mają. Przewijamy ją, przytulamy, rozmawiamy. Kochamy po prostu.
**_Nasza mała piękna
Idziemy do sąsiedniej sali. W środku kilka małych przeźroczystych łóżeczek. W rogu inkubator.
- O proszę, to jest nasza Karolinka - mówi kobieta pokazując śpiącą dziewczynkę przykrytą kolorowym kocykiem. - _Ma piękne czarne włoski. Pulchne policzki.
Po krótkiej wizycie żegnam się z Karolinką i pielęgniarkami. Wychodzę z oddziału. Kieruję się do jego ordynatora.
- Jest to dziecko donoszone. Nie wcześniak. Nie wiemy gdzie się urodziło - mówi doktor Jadwiga Wozikowska. - Szczęście w nieszczęściu, że matka zostawiła je w ciepłym miejscu i nie doszło do wyziębienia organizmu.
Znajdzie miłość?
Co niesie los Karolince? Na razie tylko czekanie. Na matkę. Na imię i nazwisko. Na inną rodzinę, która ją pokocha.
Jej przyszłością zajmuje się Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Świeciu. Do sądu rodzinnego w Świeciu trafił już wniosek o wydanie aktu urodzenia oraz nadanie imienia i nazwiska dziewczynce.
Karolinka miała szczęście, że żyje. W tym samym czasie we Włocławku inna matka zostawiła niemowlę w reklamówce na klamce bramy cmentarnej. Umarło.
