Poseł Karpiński: Wokół toruńskiego mostu panuje bałagan

W ostatnich dniach gdańska prokuratura postawiła zarzuty miejskim urzędnikom - szefowi wydziału gospodarki nieruchomościami Wiktorowi K. i byłemu wiceprezydentowi Torunia Andrzejowi J. Dotyczą one wykupu gruntów pod drogi dojazdowe do przeprawy. Chodzi o działkę należącą do spółki Kabo. Urzędnicy w latach 2004-2005 sprzedali jej za 167 tys. zł teren, który miała ona w wieczystym użytkowaniu. Według ustaleń prokuratury nie upewnili się jednak, czy przez ten teren ma biec trasa mostowa. W wyniku tego zaniedbania skarb państwa mógł stracić 120 tys. zł. Jak tę sprawę komentują toruńscy politycy? Część naszych rozmówców obawia się, że może mieć to wpływ na decyzję o zwiększeniu unijnej dotacji i realizację projektu.

Bartłomiej Jóźwiak, radny PO: - Wielu beneficjentów czeka na to, by jakieś projekty spadły z listy. Łatwiej przyznać dotację tym, wokół których nie ma kontrowersji.

- Sprawa wykupu gruntów budzi niesmak - komentuje Jarosław Najberg, radny LiD. - Przedsięwzięcie nie było dobrze przygotowane. Obawiam się, czy miasto poradzi sobie z przetargiem, a następnie z nadzorem zadania.

Zbigniew Rasielewski, radny PiS uważa, że prokuratura powinna też wezwać prezydenta Torunia. - Wie, a przynajmniej powinien wiedzieć wszystko o tym, co się dzieje w mieście i żadne decyzje nie wychodzą bez jego zgody - uważa rajca. -Trzeba to szybko wyjaśnić, by przy rozpoczęciu budowy nie było niedomówień.

- Wokół mostu jest ciągłe zamieszanie - twierdzi Grzegorz Karpiński, poseł PO. - Zostało uchylone pozwolenie na budowę, były wątpliwości do inżyniera kontraktu, teraz zarzuty usłyszeli urzędnicy. Zbyt wiele rzeczy się dzieje wokół przeprawy, które pokazują, że nie jest to dobrze przygotowany projekt. Mam nadzieję, że mimo wszystko w końcu on ruszy.