Przypomnijmy, szef kujawsko-pomorskiego PiS wpadł w kłopoty, gdy w nocy 12 września żona oskarżyła go o kradzież rozbójniczą, czyli z użyciem przemocy.
Do awantury domowej doszło w Sarnowie, w domu teściowej parlamentarzysty. To ona z córką zawiadomiła o sprawie policję. Mundurowi, gdy dowiedzieli się, że chodzi o posła - przekazali sprawę prokuraturze.
Poseł od początku twierdził, że jest ofiarą politycznej nagonki i zapowiadał, że żona i teściowa wycofają zeznania, sprawy nie będzie. Nie stało się tak od razu. Obie panie stawiły się w prokuraturze i zeznania złożyły. Takiej sprawy wycofać jednak nie można. Mogły odmówić składania zeznań, z tego prawa nie skorzystały. Przełom przyszedł kilka dni później. Żona posła oświadczyła: „wycofam wniosek o ściganie”. W praktyce - złożyła dodatkowe zeznania.
Efekt jest taki, że postępowanie w Prokuraturze rejonowej w Chełmnie właśnie zostało umorzone. - Powód? Brak znamion kradzieży rozbójniczej - wyjaśnia Judyta Głowacka. - Ustaliliśmy, że poseł nie zabrał telefonu w celu przywłaszczenia, ale aby zdobyć informacje, które w nim były. Złamanie tajemnicy korespondencji jest ścigane z urzędu, ale wymagany jest wniosek. Pani oświadczyła, że go nie złoży. Zbadany został charakter obrażeń jej ciała. Biegły uznał, że doszło do naruszenia nietykalności cielesnej, co jest ścigane z oskarżenia prywatnego. Tej woli kobieta nie wyraziła. Nie były to ciężki obrażenia.
Lider listy PiS do Sejmu podkreśla, że podtrzymują stanowisko i apeluje, by nie głosować na Zbonikowskiego w wyborach. Wcześniej prosili, by ustąpił z listy PiS, ale ten tego nie uczynił.- Poseł utracił rekomendację władz naczelnych partii, będąc na listach działa na szkodę PiS - mówi Krzysztof Czabański.