Już we wtorek rano, po krótkiej odprawie z dyrektorem regionalnym w Toruniu, w drogę na Dolny Śląsk ruszyli nasi strażnicy leśni, jako pierwsi w kraju spoza terenów objętych powodzią.
Za nimi pojechali doświadczeni operatorzy bezzałogowych statków powietrznych oraz leśnicy, którzy zajmą się obsługą innego sprzętu niezbędnego w sytuacjach powodziowych. W ekipie jest również dwóch leśników-elektryków.
Specjalistyczna grupa strażników leśnych z toruńskiej dyrekcji ma doświadczenie w pracy w trudnych warunkach, bo uczestniczyli w akcjach ratowniczych i likwidacji skutków huraganu 100-lecia w Borach Tucholskich w połowie sierpnia 2017 roku.
- Nasi leśnicy, jak na razie, są jedynymi reprezentantami tej służby na terenach powodziowych – zwraca uwagę Honorata Galczewska, rzecznik prasowa Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Toruniu.
Lądek-Zdrój dziękuje im
Ekipa dojechała najpierw do siedziby Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych we Wrocławiu, a potem do jednej z najbardziej doświadczonych powodzią miejscowości, do Lądka-Zdroju. Jak informuje Nadleśnictwo Lądek-Zdrój przez miejscowość przeszła 15- metrowa fala. Straty są trudne do oszacowania. Nadleśnictwo dziękuje naszym leśnikom za wsparcie w tak krytycznym momencie.
To też może Cię zainteresować
Leśnicy z toruńskiej dyrekcji zajęli się w pierwszym rzędzie pomocą w uprzątaniu mieszkań w posesjach znajdujących się przy nadleśnictwie.
Współpracują z policją
Niesienie pomocy poszkodowanym to jedno. Prowadzą także rutynowe patrole z miejscowymi strażnikami i z policją na ulicach tej miejscowości, poszukują zaginionych osób, zabezpieczają mienie mieszkańców przed kradzieżami.
Leśnicy przywieźli ze sobą niezbędny sprzęt, m.in. agregaty prądotwórcze, drony z funkcją termowizji i telefony satelitarne. Drony termowizyjne przydają się m.in. w nocnych akcjach poszukiwania szabrowników (wespół z policją).
Jak sami mówią - ogrom tragedii wyzwala w nich mnóstwo sił i zapału do działania. Niektórzy kończą dzień pracy o 4 nad ranem. Po krótkim śnie znów ruszają do akcji.
