Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożar nocnego klubu w Bydgoszczy - to było podpalenie?

mc
Czy to było podpalenie?
Czy to było podpalenie? Andrzej Muszyński
W Bydgoszczy spłonął budynek agencji towarzyskiej. - Nie miałem żadnych wrogów - twierdzi właściciel dawnego "Night Clubu".

Pożar przy ulicy Jaru Czynu Społecznego

Pożar przy ul. Jar Czynu Społecznego wybuchł o godzinie 3.20 w nocy. Najpierw zajął się piętrowy budynek w oficynie.

- Obudził mnie swąd - sąsiadka, która mieszka niedaleko, nie chce ujawniać swojego imienia ani nazwiska. - Gdy tylko ujrzałam przez okno łunę, zadzwoniłam po straż pożarną.

Gdyby nie reakcja mieszkanki, ogień strawiłby doszczętnie budynki. - W nocy silnie wiało i to jeszcze podsycało pożar - dodaje kobieta.

Siedem zastępów strażaków walczyło z ogniem do godz. 7. Spłonął dach i pomieszczenia na piętrze w dwóch szeregowych budynkach w podwórzu.

- Wyjaśniamy okoliczności tego zdarzenia - ucina krótko Maciej Daszkiewicz z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.

Tymczasem okoliczni mieszkańcy tworzą własne teorie na temat przyczyn pożaru. Większość wiąże go z "Biznesmen Clubem", funkcjonującym w zabudowaniach na tyłach posesji.

- To się musiało wydarzyć - twierdzi Mirosław Lewandowski. Wyprowadza właśnie samochód z garażu, jednego z kilkunastu szeregowców, dokładnie naprzeciwko spalonej posesji. - Dziwna klientela tu przychodziła - dodaje mieszkaniec oddalonych o kilkadziesiąt metrów bloków przy ulicy Ogrody.

Inni mieszkańcy blokowiska mówią wprost, że do jesieni ubiegłego roku przy Jarze Czynu Społecznego funkcjonowała agencja towarzyska.

Mimo pożaru, który zbudził okolicznych mieszkańców, wczoraj przed południem życie toczyło się już normalnym rytmem. Spaloną oficynę odgradza od ulicy piętrowy czerwony dom mieszkalny, a wstępu osobom postronnym bronią dwie zasuwane bramy.

W budynku działa również niewielki salon kosmetyczny. - Pożar? Jaki pożar? Nic o tym nie wiem. Dopiero przyszłam do pracy. Coś tu się paliło? - pyta koleżankę pracownica salonu. - Był, ale tam z tyłu, za salonem - odpowiada pewnym tonem młoda kobieta.

Pytamy, czy w podwórzu mieści się agencja towarzyska: - A to tam obok trzeba iść - wskazuje kosmetyczka.

Rolety w bramie znajdującej się kilka metrów dalej, są podniesione do połowy.

- Na szczęście moja rodzina nie ucierpiała w tym pożarze - żaluzje podnosi Jan Śliwiński, właściciel posesji. Niski mężczyzna w kraciastej koszuli wskazuje czerwony budynek, zwrócony fasadą ku ulicy.

- "Night Club" w podwórzu nie istnieje od października. Przynajmniej ja już go nie prowadzę. Teraz mam tam dzierżawcę. Nigdy nie miałem wrogów. Nie sądzę, żeby to było podpalenie. Strażacy mówili, że mogło dojść do zwarcia instalacji. Może zapalił się czajnik elektryczny?

Do tej sprawy wrócimy na łamach "Pomorskiej".

Wyświetl większą mapę

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska