https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pożar przy ulicy Pomorskiej - ludzie mają dach nad głową, ale nie będzie im łatwo wrócić do normalności

(my)
Środa, godzina 2.30 - akcja ratunkowa. Na miejscu było sześć zastępów straży pożarnej, karetki i policja
Środa, godzina 2.30 - akcja ratunkowa. Na miejscu było sześć zastępów straży pożarnej, karetki i policja Fot. Jarosław Pruss
Adam Bagniewski patrzy na brudne ściany, meble, zniszczony wózek dla wnuka, który ma się niedługo urodzić. W pożarze domu na Londynku zginął ojciec dziecka, przyszły zięć pana Adama. Nie wiem jak będziemy dalej żyć - mówi lokator kamienicy.

Pożar na ul.Pomorskiej

Londynek. Budynki koszarów z pruskiego muru już dziewięćdziesiąt lat temu zostały kupione przez miasto na tymczasowe bieda-domy. I tak już pozostało. Ludziom nie żyje się tu lekko.

- W mieście tylko mówią, że kiedyś będzie nam lepiej, przeniosą nas do bloków, dadzą nowe mieszkania, a tu będzie raj dla studentów. Ale ja o tym tylko w gazetach czytam, bo do nas nikt nie zagląda, nikt się nami nie interesuje. Tak naprawdę, to zapomnieli o Londynku. Kamień by im spadł z serca, jakby to wszystko poszło z dymem, a nie jeden dom - mówi panmieszkający obok kamienicy, która spaliła się w środę w nocy.

Na podwórzu przed budynkiem przy ul. Pomorskiej 88F wielka kałuża wody i sterta nadpalonych desek, poczerniałych sprzętów, przenośna butla turystyczna z palnikiem, siennik. W środku wszystko śmierdzi spalenizną, jej zapach wżera się we włosy i ubranie już po kilku minutach. Nie wiadomo, czy lepiej stać na zewnątrz na wietrze i pierwszym w tym roku śniegu, czy w środku, gdzie trudno oddychać.

Tragedia rozegrała się na pierwszym piętrze kamienicy. Tu mieszkała z matką i bratem 50-letnia Mariola S.
- Nie było dnia bez awantury. Ciągle tylko picie, wyzwiska, krzyki, trzaskanie drzwiami. Nie pamiętam już ile razy wzywaliśmy policję. Olewali nas i tak to się skończyło, że spaliła nam dom. Dym na klatce się pojawił jakoś tak około drugiej.pierwsza zadzwoniłam po straż, dwa razy. Wyskoczyliśmy z moim chłopakiem na zewnątrz jak zaczęli gasić. Dopiero na dole przypomniałam sobie o kocie Micusiu, którego mam od dwóch dni. Prosiłam strażaków, żeby go zabrali, ale nie zwracali na mnie uwagi, więc sama po niego wróciłam - opowiada Hanna Szpyrka, której pomagało w przeprowadzce do matki rodzeństwo.

Joanna Rutkowska, siostra pani Hani, mieszka przy ulicy Skromnej na Saharze, czyli osiedlu Zawisza: - Ta kobieta z meliny zabrała do siebie matkę, która mieszkała blisko mnie. Dla jej renty to zrobiła, żeby było za co pić. Wiele razy się zdarzało, że tą staruszkę w domu pobili. Z takimi balkonami pod oczami chodziła.

Starszą panią udało się wyprowadzić z pożogi. Zginął jej 49-letni syn - Waldemar B. Córkę zatrzymała policja.

- Kiedy doszło do pożaru podejrzana miała około półtora promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Jeszcze nie wytrzeźwiała. Musieliśmy ją przewieźć do aresztu w Toruniu, bo nasz jest w remoncie. Trzeba podkreślić, że została zatrzymana tylko do wyjaśnienia. Nie znaczy to, że zostaną jej postawione zarzuty. Trudno byłoby zebrać jakiekolwiek dowody.łe mieszkanie jest zdemolowane. Strażacy musieli też poprzestawiać meble i kuchenkę - tłumaczy komisarz Maciejz biura prasowego Komendy Wojewódzkiejw Bydgoszczy.

Drugą, śmiertelną ofiarą pożaru (do szpitala trafiły dwie kobiety i mężczyzna z objawami zaczadzenia, wrócili do domów) był 31-letni Piotr K., który mieszkał razem z narzeczoną w zaawansowanej ciąży i jej rodzicami.

- Jak się zaczęło palić, to ja wyszedłem pierwszy z psami, a on wrócił po moją żonę i córkę. Wyprowadził je, a później pobiegł z powrotem. Nie wiem po co, chyba był w jakimś szoku. I już nie wrócił. Nie ma chłopaka... Dużo nie brakowało i nas też by nie było. Ania, córka moja, jest w szpitalu. W tym miesiącu ma rodzić. Podali jej jakieś środki uspokajające, psychologa sprowadzili. Nie wiem co dalej. Była tu socjalna, powiedziała "za trzy godziny będę dzwonić". Minęły trzy godziny i nikt nie dzwonił. Gdzie teraz się podziejemy? Nie wyrobimy przecież w tym zaduchu. Córka nie może przed porodem oddychać smrodem - martwi się pan Adam. Niedawno razem z przyszłym zięciem wyremontował mieszkanie, kupili wózek dla dziecka, nowe meble na raty. Nawet nie zdążyli ich spłacić.

- Wszystko przez tą wiedźmę, co mieszkała obok. Ja tyle razy na policję dzwoniłem. Powiedziałem kiedyś do żony: "Przyjdzie czas, że ona nas spali". I przyszedł - mieszkaniec kamienicy załamuje ręce. - Czeka nas pogrzeb Piotra. Nie wiem, skąd weźmiemy pieniądze. On nie był ubezpieczony. Czasami tylko dorywczo pracował.

Ludzie z Pomorskiej 88F martwią się o swój los. Inspektor budowlany, który był na miejscu, stwierdził, że ogień nie naruszył konstrukcji budynku i wszyscy mogą zostać w swoich mieszkaniach. Administracja Domów Miejskich ma zlecić remonty na klatkach schodowych i w ogólnie dostępnych pomieszczeniach. Pozostałe - lokatorzy na swój rachunek. Pół biedy jeśli się ubezpieczyli. Nie wszystkich było na to stać. - Kogo to interesuje?! Nam tylko autobus z herbatą podesłali. Ci z antykryzysowego nawet nie porozmawiali z nami, tylko z policją i strażakami. Ja też będę musiała zrobić remont, bo cały przedpokój jest czarny. Iże my już mamy wszystkiego dość. Prosiliśmy, żeby ktoś wreszcie zrobił porządek z meliną. Nikt nie pomógł - denerwuje się kobieta spotkana na klatce schodowej. Strząsa z butów błoto i glinę, której pełno na korytarzu i idzie sprawdzić, jak wygląda strych.jest w sadzy. Wiszące na linkach prześcieradła już nikomu się nie przydadzą.

Policjanci tłumaczą, że w domu z pruskim murem bywali rzadko, bo podobnie nie było takiej potrzeby. - Dzielnicowy twierdzi, że nikt się nie skarżył na awantury i zakłócanie ciszy nocnej. Sprawdziliśmy rejestry interwencji od 29 września bieżącego roku. Nie było w nich Pomorskiej 88F - podaje komisarz Maciej
Jak miasto chce wesprzeć poszkodowanych lokatorów kamienicy na Londynku? - Byli tam dzisiaj pracownicy socjalni. Nie ma aż takich szkód. Ludzie muszą oszacować straty i zgłaszać się do nas. Jesteśmy otwarci i mamy środki na pomoc. Sprawdzimy sytuację i rozpatrzymy wszystkie wnioski - informuje Danuta Reiter-Warczak, szefowa Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Bydgoszczy.

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

'Ziomal'
Miłe z Pana strony marzenia o tym jak powinno być. Satelity, wozy? Na palcach jednej ręki.

10 lat temu;

1. Anteny - kradzione (rynek, złom)

2.Wozy - zbijane okna, kradzione radia, akumulatory, spuszczane paliwo

3. Kradzież ślizgawki i drabinek przez 'złomiarzy'

5 lat temu do teraz

1. Włamania do szopek i piwnic

2. Pikniki na klatkach schodowych tj. odpalanie, chlanie, ćpanie, załatwianie się i spanie

3. Awantury, hałas, libacje w mieszkaniach

4. Niszczenie klatek schodowych, kłucie dziur, gryzdanie, malowanie, rozwalanie liczników, kradzieże drzwi od piwnicy na opał

Schodzą się tu ludzie z poza osiedla i czują się tu bezpiecznie ( w 'celu' wykonywanie czynności w powyższych punktach )

Zróbcie, zadbajcie poproście. Nie możesz pisać od razu takich rzeczy. Sam poświadczasz że już tu nie mieszkasz, przyjedź i zamieszkaj na parę miesięcy lub zwiedź każdą z klatek schodowych i porozmawiaj z ludźmi. Ci ludzie, którzy mają 'anteny i wozy' właśnie chcą zapewne jak najszybciej stąd odejść.

Londynek jest osiedlem położonym w dobrym miejscu. Jest blisko na przystanki MZK, dworzec PKP, sklepy, urzędy miasta.
Zieleń... tak zieleń ludzie kazali powycinać gdyż 'bali' się o swoje okna...nie wystarczyło by przyciąć? Zieleń, krzaki, trawniki, drzewa owocowe, niszczone, łamane, cięte i wyrywane. 1.Opał 2.nuda 3.choroba 4.wariacje dzieci

Jak to pisałeś ZIOMALE hmmm super! Od razu podniosłeś mnie na duchu

Ostatni pożar na Londynku ul Pomorska blok F to 4 z pożarów jaki pamiętam. Jeden z bloków doszczętne spalony, następny cały strych i jak wspomniałem blok F 2 osoby nie żyją. Ale skąd by nagle mówić że tu jest źle? Czyż nie ZIOMALU?
M
Mieszkający od zawsze
W dniu 04.11.2009 o 23:37, Bydgoski Londyńczyk napisał:

Urodziłem się i wychowałem na Bydgoskim Londynku. Ze dwa lata temu czytam a paniusia z wiochy k/Płońska mieszkająca na Londynku narzeka na złych ludzi mieszkających wokół. Co za zdziczenie obcych. Proszę nie panoszyć się na mojej Kochanej Dzielnicy na której mieszkają normalni ludzie. Byliście w Wwie na Pradze na Stalowej, Brzeskiej. Tam też mieszka tzw element. Pożary były są i będą to skąd panika. Brać się za robotę nie biadolić. A z sąsiednich bloków nie mogą pomóc? Prawda też jest taka że 5% społeczeństwa jest niereformowalna, nie wiadomo co z nimi zrobić, nikt nie podejmie rozwiązań radykalnych i ostatecznych. Każdy ma na uwadze człowieczeństwo, humanizm i inne dyrdymały. Mam swoje lata, zadbałem o dach nad głową dla rodziny w dużym mieście a WY KOCHANI ZIOMALE? Byłem u -siebie- na Kochanym Londynku, Stoją wozy jak ta lala, wokół anteny satelitarne, bidul nie widziałem, na pijaków nie zwracam uwagi. Zacznijcie od kawalerki wiem że ciężko, za to będziecie o nie lepiej dbać. Macie po 50 lat a czego się dorobiliście? Co robią tam młodzi ludzie? Do mojej kamienicy już nie wchodzę, zostało opanowane przez menelstwo. Proszę przyjąć zasadę: ZARABIAM NA SWOJE MIESZKANIE. Wy liczycie że będa dawać. Bedą dawać ale nie w Bydgoszczy i nie mieszkania. Jestem dumny że pochodzę z Bydgoskiego Londynku, na jego skwerku żona spacerowała z rocznym synem. KOCHANI WEŻCIE SPRAWY W SWOJE RĘCE. Mam propozycję: Na Londynku jest dość terenu na postawienie bloku. Miasto daje projekt i materiały WY ROBOCIZNĘ. Jeden blok dwa koszarowe bloki wek. Buduje się następny blok itd. Po Abisyni zostały wspomienia, może i tak będzie z Londynkiem czego WAM ZIOMALE ŻYCZĘ. Bydgoski Londyńczyk

B
Bydgoski Londyńczyk
Urodziłem się i wychowałem na Bydgoskim Londynku. Ze dwa lata temu czytam a paniusia z wiochy k/Płońska mieszkająca na Londynku narzeka na złych ludzi mieszkających wokół. Co za zdziczenie obcych. Proszę nie panoszyć się na mojej Kochanej Dzielnicy na której mieszkają normalni ludzie. Byliście w Wwie na Pradze na Stalowej, Brzeskiej. Tam też mieszka tzw element. Pożary były są i będą to skąd panika. Brać się za robotę nie biadolić. A z sąsiednich bloków nie mogą pomóc? Prawda też jest taka że 5% społeczeństwa jest niereformowalna, nie wiadomo co z nimi zrobić, nikt nie podejmie rozwiązań radykalnych i ostatecznych. Każdy ma na uwadze człowieczeństwo, humanizm i inne dyrdymały. Mam swoje lata, zadbałem o dach nad głową dla rodziny w dużym mieście a WY KOCHANI ZIOMALE? Byłem u -siebie- na Kochanym Londynku, Stoją wozy jak ta lala, wokół anteny satelitarne, bidul nie widziałem, na pijaków nie zwracam uwagi. Zacznijcie od kawalerki wiem że ciężko, za to będziecie o nie lepiej dbać. Macie po 50 lat a czego się dorobiliście? Co robią tam młodzi ludzie? Do mojej kamienicy już nie wchodzę, zostało opanowane przez menelstwo. Proszę przyjąć zasadę: ZARABIAM NA SWOJE MIESZKANIE. Wy liczycie że będa dawać. Bedą dawać ale nie w Bydgoszczy i nie mieszkania. Jestem dumny że pochodzę z Bydgoskiego Londynku, na jego skwerku żona spacerowała z rocznym synem. KOCHANI WEŻCIE SPRAWY W SWOJE RĘCE. Mam propozycję: Na Londynku jest dość terenu na postawienie bloku. Miasto daje projekt i materiały WY ROBOCIZNĘ. Jeden blok dwa koszarowe bloki wek. Buduje się następny blok itd. Po Abisyni zostały wspomienia, może i tak będzie z Londynkiem czego WAM ZIOMALE ŻYCZĘ.
Bydgoski Londyńczyk
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska