Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożar w Aleksandrowie to wina lokatorki? Kobieta nic nie pamięta. Była pijana

Ewelina Fuminkowska
Spalona kawalerka czeka na remont i... nowego lokatora
Spalona kawalerka czeka na remont i... nowego lokatora Ewelina Fuminkowska
Grażyna B., która wynajmowała mieszkanie w bloku przy Lipowej w Aleksandrowie Kujawskim, nie przyznaje się do podłożenia ognia w swoim lokum. Sprawę bada prokuratura, która zastosowała wobec niej środki zapobiegawcze.

Przyczyny pożaru wciąż badają eksperci

Pięćdziesięciojednoletnia kobieta przebywa w szpitalu, gdzie ma podjąć się leczenia odwykowego. W jej doszczętnie spalonym mieszkaniu w bloku zostały jedynie dowód i książeczka wojskowa jej syna.

- Przesłuchałem już tę panią. Kobieta nie przyznaje się do winy. Nie pamięta, co wydarzyło się w jej mieszkaniu. Zastosowaliśmy środek zapobiegawczy w postaci dozoru policyjnego i zakazu wyjazdu z kraju - mówi prokurator Artur Kołodziejski, szef Prokuratury Rejonowej w Aleksandrowie Kujawskim.

Przyczyny powstania pożaru w kawalerce bloku spółdzielczego wciąż bada biegły d.s. pożarnictwa. Strażacy mówią o zaprószeniu ognia. Prokuratura czeka na ostateczny raport.

Przypomnijmy. Z niedzieli na poniedziałek około 1.30 w nocy wybuchł pożar w bloku przy ul. Lipowej 3. Mieszkańcy zostali ewakuowani. Noc była ciepła, więc do zakończenia akcji gaśniczej czekali na dworze. Wielu nadal jest w szoku, po tym, co się stało.

Duży pożar w Aleksandrowie. Mieszkańcy przeżyli chwile grozy. Podpalenie?

- Przecież nieraz interweniowaliśmy, gdy w tym mieszkaniu odbywały się libacje. Ta kobieta była pijana niemal każdego dnia. To się musiało tak skończyć - mówi mieszkanka z pierwszego piętra.
Wczoraj w bloku nie działały jeszcze domofony i kablówka. To efekt pożaru i akcji gaśniczej.

Genowefa Skrzynecka mieszka obok spalonej kawalerki. - Sąsiadka była tu dwa dni temu, przepraszała i ubolewała nad tym, że nic nie ma. Z rozmowy wyczułam, że wstydzi się pójść do Spółdzielni, żeby się dowiedzieć, czy coś ocalało z pożaru - mówi.

Problem ma magistrat

Spalone mieszkanie jest zamknięte. W futrynach okna czarna folia zamiast szyb. Jak się dowiedzieliśmy, część popalonych rzeczy została przeniesiona do piwnicy Grażyny B.. Pani Genowefa i inni sąsiedzi mają nadzieję, że w ich bloku zapanuje spokój. Mieli dość codziennych imprez, zwłaszcza emeryci.

Problem ma magistrat, musi zapewnić pogorzelce nowe lokum. Burmistrz Andrzej Cieśla nie ukrywa, że to trudne zwłaszcza, że być może sama Grażyna B. spowodowała pożar. - Najlepszym wyjściem byłoby umieści tę panią na leczeniu w zakładzie zamkniętym - nie ukrywa.

Tego samego zdania są jej sąsiedzi. - Ona już dawno powinna się leczyć. Kiedyś pracowała, ma zapewne emeryturę lub rentę. Mogłaby spokojnie sobie żyć i pomóc córce czy synowi - mówią sąsiadki z bloku.

Zastanawiają się też, czy pożar nie naruszył konstrukcji budynku i czekają na wyniki ekspertyz i kontroli.
- Mamy nadzieję, że z kolejnym lokatorem nie będzie już takich problemów - wzdychają.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska