- Jesteśmy bardzo zadowoleni z pracy personelu i z tej placówki, uważamy, że decyzja o jej zamknięciu, która zapadła teraz nagle, jest krokiem nieprzyjaznym dla nas – mówili oburzeni rodzice. - Symbioza Kościoła z rodzicami była dotąd idealna – teraz decyzją jednego ojca, bez konfrontacji z ludźmi, została wystawiona na ciężką próbę. W tym roku kończy przedszkole ponad dwadzieścioro dzieci, ale zostanie pięćdziesięcioro i one będą miały uraz, że ksiądz pozbawił je ulubionego przedszkola i kolegów!
Ojciec Osowski zaznaczył, że przekazuje im wolę ojca prowincjała przebywającego obecnie za granicą i jego rady. Mówił, że rodzice nie powinni być uprzedzeni do katolickiego przedszkola, do którego nie wkradną się szkodliwe treści, zwłaszcza gender – co wywołało zaskoczenie na sali.
- Czy robimy komuś krzywdę, otwierając katolickie przedszkole? - pytał o. Piotr Osowski. - Nowe przedszkole będzie mogło przyjąć więcej dzieci, 127 zamiast obecnych 70, ponadto będzie bezpieczne, bo obecny stary budynek przedszkola bezpieczeństwa nie gwarantuje. Mam dokumenty po odwiertach w czasie badań stanu budynku, które mówią, że tu nie ma fundamentów, że te ściany stoją jak karty na stole. Nie chcemy ryzykować, że coś się stanie któremuś z dzieci, czy personelu.
Rodzice jednak wskazali przyczynę problemu: powiadomiono ich teraz, a do poniedziałku muszą złożyć deklaracje, do których przedszkoli miałyby pójść dzieci od nowego roku szkolnego. Nie mają czasu, by rozeznać się w sytuacji i podjąć dobrą decyzję.
Jak to się stało, że miasto pozwoliło zakonowi przejąć przedszkole? Jakie będą opłaty w placówce po przejęciu go przez oblatów? Gdzie trafią dzieci z likwidowanej "siódemki"? O tym przeczytasz w artykule w serwisie Plus:
Kościół zamyka przedszkole publiczne, ale ku zaskoczeniu rodziców otwiera przedszkole katolickie
Arcybiskup Gądecki: Bezpieczeństwo narodowe mniej ważne niż pomoc uchodźcom - zobacz wideo: