https://pomorska.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Pracownik zasłabł na dachu szpitala, zmarł mimo reanimacji. SOR odmówił pomocy?

Agata Grzelińska
Szpital na Stabłowicach
Szpital na Stabłowicach Fot. Tomasz Ho£Od / Polska Press
W środę w godzinach południowych na dachu Szpitala im. Marciniaka przy ul. Fieldorfa na Stabłowicach doszło do tragicznego zdarzenia. Pracownik techniczny zasłabł i mimo ponadgodzinnej reanimacji zmarł.

Prawdopodobnie zawał serca był przyczyną śmierci 63-letniego konserwatora ze szpitala na Stabłowicach. Mężczyzna był pracownikiem spółki Nowy Szpital Wojewódzki. Jak mówi Krzysztof Kiniorski, kierownik działu administracyjno-gospodarczego i koordynator ds. bezpieczeństwa w Nowym Szpitalu Wojewódzkim, pracownik ten miał aktualne badania medycyny pracy.

Konserwator wykonywał prace na dachu, gdy zemdlał. W tym czasie były tam jeszcze dwie osoby. Jedna z nich natychmiast podjęła reanimację, druga pobiegła wezwać pomoc.

– Bezpośrednio po informacji, że takie zdarzenie miało miejsce, zawiadomieni przez nas lekarze z oddziału anestezjologii i intensywnej terapii w ciągu kilku minut dotarli na miejsce, przejęli reanimację, prowadzili te czynności ponad godzinę, używając defibrylatora i innego specjalistycznego sprzętu do ratowania życia – mówi Kiniorski. – Prowadzili tę reanimację w skrajnie trudnych warunkach, w bardzo ciasnym miejscu, w czasie upału. Robili, co mogli. Niestety, akcja reanimacyjna zakończyła się niepowodzeniem.

Do naszej redakcji dotarły dwa mejle w sprawie śmierci konserwatora. Jeden z nich zawiera niepokojące informacje:

„W dniu wczorajszym (07.09.2016r.), w godzinach południowych w szpitalu im. Marciniaka we Wrocławiu, ul. Fieldorfa 2 (droga na Leśnicę), SOR odmówił udzielenia pomocy osobie z zatrzymaniem akcji serca, stwierdzając, że przepisy, regulaminy i instrukcje mówią o wezwaniu karetki w takim przypadku. Był to pracownik techniczny wykonujący prace na dachu wspomnianego szpitala. W efekcie osoba ta zmarła na dachu budynku. Pomocy i reanimacji podjął się jedynie Oddział Intensywnej Terapii (wbrew przepisom), ale przede wszystkim niedysponujący przenośnym sprzętem do takich nagłych przypadków. I który oddział poniesie teraz konsekwencje? Oprócz zmarłego...
Czy zajmą się Państwo tym tematem? Dla mnie to dość poruszające, oburzające i niezrozumiałe.”

O wyjaśnienie poprosiliśmy dyrektora Dolnośląskiego Szpitala Specjalistycznego im. T. Marciniaka – Centrum Medycyny Ratunkowej.

– To, czy pomocy udzielił SOR, czy lekarze z oddziału anestezjologii i intensywnej terapii niczego nie zmienia. To jest nasze postępowanie wewnętrzne. Natychmiast udzielono pomocy, specjaliści anestezjolodzy najwyższej klasy prowadzili akcję reanimacyjną na dachu – mówi Marek Nikiel, dyrektor szpitala. - Zrobili wszystko, co mogli dla tego pacjenta.

Na miejsce zdarzenia została wezwana policja i prokuratura. – Policjanci ustalili na miejscu, że mężczyzna, który wykonywał na dachu prace remontowe, z nieustalonej przyczyny zasłabł. Współpracownicy wezwali lekarzy, którzy podjęli akcję reanimacyjną, niestety mężczyzna zmarł. Udziału osób trzecich nie stwierdzono. Prokurator odstąpił od kierowania mężczyzny na sekcję zwłok z uwagi na to, że był to zgon naturalny – mówi Łukasz Dutkowiak z policji dolnośląskiej.

Komentarze 55

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

J
Ja
Ludzie pracujący tam na SORze powinni mieć zarzuty prokuratorskie, to co wczoraj tam zobaczyłem woła o pomstę do nieba, arogancja, lekcewarkzenie i brak empatii to chleb powszedni. Ja na 1 z pracownic złoże stosowne zawiadomienie...
m
mariola
W lutym 2017 r w tym szpitalu zmarł mój kochany mąż miał 53 lata,zaniedbania i nie udzielenie pomocy na SOR- to widzę z komentarzy norma tego szpitala. Taki szpital, a przede wszystkim cała dyrekcję dawno powinni zwolnić, a przyjąć ludzi odpowiedzialnych, chociażby z zagranicy, żebyśmy czuli się bezpieczni. Mój mąż był bardzo dobrym człowiekiem, pełnym poczucia humoru, życzliwym zawsze pomocnym we wszystkim. Szpital zniszczył moje życie i mojej rodziny przez kłamstwa i zaniedbania.
C
CzarCzar
Tak mogli znieść na dół, przejsc sie jeszcze dwoma korytarzami i stracic czas ktory byl poswiecony na reanimacje. Zeby tylko bylo chlodniej. Niewiedza na temat RKO i glupota niektorych komentujacych mnie po prostu oslabia.
D
DW
kilkaset kilometrow na zachod dalej...historia taka...zaslabl jeden z naszych Pracownikow w Firmie...bez zbytniego pierdolenia-karetka,heli-szpital-badania etc...mam tyle spraw w Polsce,leb pelen pomyslow i jak to spiewali chlopaki z FunkyPolak...wracac tu czy zostawac??

(*)
l
liks
Ja czekałem około 5 godzin ze złamaną ręką a ręka była złamana tak że miała kąt 45stopni,złamanie było po środku,między łokciem a nadgarstkiem,prawie otwarte,cud że kość nie przebiła skóry. Przede mną przyjęli dziewczynę z podejrzeniem złamania paluszka,ze skręconą kostką,z bólem mięśnia udowego a jedną dziewczynę nie wiem z czym,była tylko blada. Ale najgorsze było to że lekarza więcej nie było na SORze niż był bo miał też dyżur na oddziale,na SORze było tylko dwóch lekarzy.
c
cezar
"pracownik ten miał aktualne badania medycyny pracy"

Ciekawe jak te badania były robione,jestem pewien że na sztukę,jeszcze nigdy nie zrobili mi badań do pracy tak jak się należy,zwykle te badania trwają do godziny czasu,rejestracja,na drugi dzień spotkanie z lekarzem medycyny pracy,parę podpisów i odbiór papierka że przeszło się badania.Parę razy nawet nie musiałem jechać na badania okresowe bo to dla pracodawcy strata czasu,za nas pojechał i wszystko załatwił.
k
kastor
to od razu wiem,że kłamie, cwany gapa przewalający się przez miejskie spółki od lat
a szpital jest prawdopodobnie przeznaczony do upadłości i sprytnej prywatyzacji
j
jarek
SOR MASAKRA na dzień dobry czeka nas bezczelna i arogancka rejestracja czas oczekiwania o 4 do 12 godzin trzeba być naprawdę w niezłej kondycji żeby dożyć do wizyty za parking zapłacimy majątek nie polecam gorzej jak za komuny tylko o podwyżkach marzą jedyna nadzieja PIS
P
Paka
Smutne ,ale bedzie jeszcze gorzej.Szkoda mi ludzi mlodych i ich dzieci ,ktorzy nawet nie wiedza co ich czeka.
A
A
Jakoś mnie to nie dziwi... Spędziłam tam cały poniedziałek, ze skierowaniem do szpitala w dłoni(wg którego miałam zawał...). Kazano mi czekać 6 godz po czym nie przyjęto na oddział. Wszystkie osoby przede mną również odchodziły z niczym. Kpina, nie szpital. Co z nowego budynku, skoro kadra i zwyczaje rodem z Traugutta. Radzę omijać z daleka, powinni stracić kontrakt z NFZ
w
wroclawianin
Najpierw na Borowskiej, teraz na Stablowicach. To nasza lokalna patologia. Mamy się czym wyroznic na tle całej Polski
M
Medyk
Dlaczego po tych wszystkich wydarzeniach do dziś nie było kontroli? Przecież stanowiska były rozdawane po koleżeńsku a wałki w budowie ujawniono choćby podczas montowania drzwi niby ognioodporne... Ktoś rozliczył te oszustwo? Pewnie nie, skoro zarząd tego szpitala nic nie robi a co miesiąc pobiera ogromne wynagrodzenia za pracę, której nie wykonuje... Tylko samosąd...
S
Stabłowiczanin
Jak w tytule. Bandyctwo i złodziejstwo. Tyle w temacie. Ktoś to w ogóle kontroluje? No ale tak to jest jak się zamiast pisać do ministerstwa pisze się do gazety... ostatnio rozmawiałem z osobą pokrzywdzoną i odp. mi że po co i tak nic się nie zmieni. No jak tak się myśli i postępuje to tak będzie na własne pasywne życzenie...
G
Gość
To byl moj kochany wujek.Byl naprawde wspanialym i bardzo dobrym czlowiekiem. Zawsze kazdemu pomagal. Szlakmnie trafia jak sobie pomysle w jakich okolicznosciach umieral. Mam nadzieje, ze ktos za to odpowie!
W
Wojciech S.
Osobiście znam kilka przypadków nieudzielenia pomocy przez ten szpital (burdel) zarządzany i obsługiwany przez nieodpowiednich i niekompetentnych pracowników/zarząd. W materii nie udzielania pomocy konkurują z Borowską. Niedawno zmarł człowiek 36 lat - nie udzielili mu pomocy w tym szpitalu. Ostatnio moja sąsiadka zza ściany miała złamanie otwarte palca z urwanym paznokciem to ją odesłali na Traugutta. Kilka dni temu moja mama od lat leczona biologicznie w szpitalu o tej nazwie ale po zmianie lokalizacji pomimo obowiązku terminowych badań (chodzi o nową leniwą ordynator oddziału neurologicznego) wysłali ją niewłaściwie do przychodni rejonowej wbrew obowiązkowi ciągłości leczenia. W związku z narastającymi zjawiskami patologicznymi w tym szpitalu, którego budowa kosztowała wiele milionów złotych z podatków (a wiele osób decyzyjnych dorobiło się na tej inwestycji) chciałbym zapytać czy ktoś tych konowałów i przestępców rozlicza choćby biorąc pod uwagę art. 162 k.k. (nie udzielenie pomocy osobie potrzebującej) ???
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska