https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Prawo Surmana

Waldemar Pankowski Fot. Lech Kamiński
Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego  uznał wymianę balkonów za samowolę  budowlaną i wstrzymał prace.
Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego uznał wymianę balkonów za samowolę budowlaną i wstrzymał prace. Lech Kamiński
Dla Józefa Surmana absolwenta prawa, radnego i zarazem prezesa Zrzeszenia Właścicieli i Zarządców Domów dokumenty to "świstki", które wypełnia się według potrzeby, orzeczenia Urzędu Mieszkalnictwa są bez znaczenia, a współwłaścicielka kamienicy, która chce się pozbyć go jako zarządcy jest "osobą niezrównoważoną psychicznie".

     Kamienicą przy ul. Wita Stwosza 5 Zrzeszenie, prawem kaduka, administruje już od 1962 roku. Prawem kaduka, bowiem dopiero w 2001 r. okazało się, że Johann Wisniewski, właściciel większości udziałów w tym budynku, nigdy ZWiZD pełnomocnictwa na zarząd nie wystawił.
     Teraz ponad 50 proc. udziałów (po odkupieniu ich od Wisniewskiego) w kamienicy mają trzy osoby: panie Maria i Barbara Zasada oraz Jolanta Matusiak. I od kilku lat bezskutecznie próbują pozbyć się Surmana i jego Zrzeszenia.
     28 kwietnia 2000 r. oficjalnym pismem z pieczęcią ZWiZD i numerem sprawy prezes Surman informuje Jolantę Matusiak, że "budynek można odebrać spod administracji Zrzeszenia tylko za zgodą wszystkich współwłaścicieli, bądź posiadających powyżej 50 proc. udziałów".
     
Jednak, gdy rok później trzy panie, posiadające już wtedy 17/32 udziałów, zgodnie z pismem Surmana wypowiadają mu zarząd, ten odmawia i twierdzi, że musi się to odbyć na drodze sądowej.
     - Pozostali współwłaściciele nam zaufali, nie możemy zostawić ich na lodzie - _mówi prezes.
     Ci pozostali współwłaściciele to m.in. Krystyna Bischoff podwładna Surmana z ZWiZD, jej matka Katarzyna Serbyn.
     Nagana z wpisem do rejestru
     
By móc zarządzać nieruchomościami trzeba mieć licencję, a tą nadaje Urząd Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast, działający w ramach Ministerstwa Infrastruktury. 5 listopada ub. r. prezes tego Urzędu "na podstawie wyników postępowania wyjaśniającego przeprowadzonego przez Komisję Odpowiedzialności Zawodowej (...) orzekł wobec zarządcy nieruchomości Józefa Surmana, legitymującego się licencją nr 367, karę dyscyplinarną w postaci nagany z wpisem do centralnego rejestru zarządców". Okazuje się bowiem, że postępowanie wyjaśniające "potwierdziło zasadność zarzutów: wykonania modernizacji instalacji gazowej oraz zawarcia umowy najmu lokalu mieszkalnego bez zgody wszystkich współwłaścicieli".
     
- Odwołałem się od tego orzeczenia, sprawa nie jest jeszcze zakończona - mówi Surman i dodaje, że decyzja prezesa UMiRM została podjęta na podstawie wniosku Matusiak, w którym "są oszczerstwa". - _Pani Matusiak najpierw podpisuje pismo, że trzeba na budynku zrobić nową instalację gazową i my podejmujemy cały szereg działań, łącznie z uzyskaniem pozwolenia na budowę. Rozpoczynamy montaż nowej instalacji i wtedy Matusiak zaczyna się rozpisywać, że nie wyrażała zgody i czyni z tego zarzut do Urzędu Mieszkalnictwa.
     **_Znikające zdanie
     Rzeczywiście na piśmie z 21 listopada 1999 r., w którym współwłaściciele kamienicy zawiadamiają Zrzeszenie o koniecznych remontach, w tym na pierwszym miejscu wymianie instalacji gazowej, widnieją podpisy wszystkich (poza Wisniewskim).
     Problem w tym, że Matusiak twierdzi, iż została wprowadzona w błąd. W datowanym na 14 lipca 1999 r. (a więc cztery miesiące wcześniej) piśmie do pełnomocnika Wisniewskiego, wtedy głównego udziałowca, Zrzeszenie (pieczątka, numer pisma) informuje, wytłuszczonym drukiem, że "po przeprowadzonej wizji ocenia stan techniczny budynku i instalacji gazowej, elektrycznej, wodnej i kanalizacyjnej jako
dobry".**To samo pismo otrzymała Matusiak. Tyle, że w jej dokumencie brakuje ostatniego zdania - twierdzi. Tego właśnie, że instalacja gazowa jest w porządku.
     Co więcej okazuje się, że cała akcja została wywołana listem Krystyny Bischoff, która w imieniu Zrzeszenia poinformowała jeszcze w maju 1999 r. mieszkającego w Niemczech Wisniewskiego o "konieczności przeprowadzenia wielu prac remontowych". To właśnie Bischoff będzie jedną z najgorętszych orędowniczek wymiany instalacji gazowej, m.in. w mieszkaniu swoim i swojej matki.
     Jak nie, jak tak
     
Gdy pokazuję te dwa pisma Surmanowi, jedno całe, drugie bez ostatniego zdania, zaczyna się denerwować.
     
- Omyłkowo to pismo podpisał kierownik techniczny rejonu Łuczak. Nie wiem dlaczego napisał, że stan instalacji był dobry, jak był zły. Niech jego pan zapyta - mówi prezes. - Może Wisniewski potrzebował takiego pisma, żeby nie inwestować w ten budynek. Czasami jak nie ma się pieniędzy na remont to pisze się, że stan jest dobry. Niech pan uzna, że lipcu instalacja była dobra, a w listopadzie, współwłaściciele, nie ja, uznali, że trzeba ją wymienić. Ja tu nie mam nic do gadania, jak oni zdecydowali to ja muszę wykonać.
     **Świstki i urzędy
     By przystąpić do wymiany sieci Zrzeszenie musiało uzyskać w wydziale architektury magistratu pozwolenie na budowę. I uzyskało. Tyle, że na wniosek Matusiak najpierw wojewoda (a w zasadzie w jego imieniu Józef Jaworski, zatrudniony w UW ówczesny wiceprzewodniczący Rady Miasta, więc szef radnego Surmana) a potem Główny Inspektor Nadzoru Budowlanego ją unieważniają. Z powodu "rażącego naruszenia prawa". Mówiąc wprost Zrzeszenie napisało do magistratu, że ma pełnomocnictwa wszystkich współwłaścicieli, a ich nie miało. W tym czasie zarząd wypowiedziała mu już Matuszak, a Wisniewski, nigdy mu ich nie udzielił.
     
- Ja nie złożyłem dokumentów. Pewnie to zrobił Łuczak. Zresztą Urząd Miasta, moim zdaniem, słusznie wydał nam pozwolenie na budowę, bo nie istotne było w tym momencie czy mieliśmy pełnomocnictwo Matusiak, czy ten świstek był u radców prawnych, ważne, że ona wyraziła zgodę na wymianę instalacji_ - uważa Surman i dodaje, że racja jest po jego stronie, bo NSA uchylił decyzję wojewody i Głównego Inspektora.
     Tyle, że NSA zrobił to jedynie z powodów proceduralnych, gdy rozpatrzono skargę Matusiak instalacja była już zmieniona, nie można unieważnić więc decyzji na coś co jest już nieodwracalne. Naczelny Sąd jednak w ogóle nie interesował się meritum sprawy.
     
Pomieszane interesy
     To nie jedyna sprawa między Zrzeszeniem a Jolantą Matusiak, która trafiła do sądu. Na tej drodze rozstrzygana jest m.in. sprawa wydania przydziału przez prezesa Surmana pewnej rodzinie, w sytuacji, gdy współwłaścicielka domu, czyli Matusiak nie ma w nim własnego mieszkania.
     Sąd Rejonowy, który oparł się na dokumentach, przyznał rację współwłaścicielce. Okręgowy, do którego odwołało się Zrzeszenie, wziął pod uwagę zeznania świadków, którzy twierdzą, że Matusiak wyraziła zgodę na przydział mieszkania tej rodzinie. Świadkowie to m.in. pracownica Surmana i jej matka.
     Pytam więc czy to jest w porządku, że w tej sprawie miesza się interes publiczny i prywatny pracowników Zrzeszenia i ich rodzin?
     - Tu się takie interesy mieszają, ale ja żadnego nie mam - twierdzi Surman. _- Od roku mówię pani Krystynie Bischoff, że ja nie chcę administrować tym budynkiem i, że ma iść do sądu w tej sprawie. Mam już dość spraw z panią Matusiak. Dla mnie, delikatnie mówiąc, jest ona chyba osobą niezrównoważoną psychicznie.
     - To nie jest tak, że ja chcę żeby tylko Zrzeszenie administrowało naszą kamienicą, ale to powinien być ktoś rzetelny i uczciwy - _zapewnia pracownica Surmana. (Panie Zasada i Matusiak wyznaczyły swojego zarządcę, którego Krystyna Bischoff nie uznaje).
     
Ambicja nie pozwala
     **Gdy pytam Surmana czy jako radny i były wiceprezydent Torunia (za czasów PRL) nie ma wątpliwości w tej sprawie odpowiada: - Nie mam żadnych. Jak pracowałem w Urzędzie Miasta i wydałem decyzję to zawsze jej broniłem. Mogłem się też pomylić, ale zawsze broniłem tej decyzji. Jak się jest prezydentem to trzeba ponosić ryzyko - mówi. - Gdyby ta sprawa nie była tak nagłośniona to ja może bym zrobił zebranie i przekazał dom. Ale dzisiaj już na to pozwolić sobie nie mogę. Ambicjonalnie już trochę. Moje motto życiowe jest takie, że chcę móc rano spokojnie spojrzeć do lustra. Boli mnie, jak nieraz ktoś mnie wpuści w maliny. Coś podpiszę, komuś wyrządzę krzywdę. Ale raczej staram się takich rzeczy nie robić. Nie lubię tej pani, ale nie życzę jej źle.
     

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska