- Nie ma wątpliwości, że przez swoją instalacyjną samowolę ten lokator mógł wysadzić w powietrze całą kamienicę - nie kryje Karol Dargiel, szef nadzoru budowlanego w Toruniu.
Kamienica przy ul. Bydgoskiej 114 liczy sobie blisko sto lat. Ma kilku prywatnych właścicieli, którzy przed laty oddali jej administrowanie Zrzeszeniu Właścicieli i Zarządców Domów (ZWiZD) w Toruniu.
Lokator, pan K., mieszkał w oficynie kamienicy ze swoją konkubiną. Jak później ustali sąd, samowolnie wykonał piec grzewczy typu samoróbka. We wnętrzu korpusu kotła wodnego na węgiel zamontował palnik gazowy, pochodzący ze zdemontowanej termy gazowej. Palnik podłączył do instalacji gazowej stalowymi rurami (według syna lokatora, pracę tę ojciec komuś zlecił).
Piec pobierał powietrze z pomieszczenia oficyny, ale i do niego też odprowadzał spaliny. Stężenie tlenku węgla było niebezpiecznie wysokie. Lokator K. w 2007 r. zamontował gazomierz, ale ten szwankował - nie pokazywał właściwego poziomu zużycia gazu.
26 stycznia 2014 r., późnym wieczorem, konkubina wróciła z pracy do domu. Pan K. przebudził się, zamienił z kobietą kilka zdań i usiadł w fotelu.
Gdy nazajutrz rano kobieta obudziła się, zobaczyła, że jej konkubent leży na podłodze i nie daje oznak życia. Wezwała policję, a ta straż pożarną i pogotowie. Natychmiast zamknięto zawory gazu, a osłabioną kobietę odwieziono do szpitala przy ul. Batorego.
Lekarz stwierdził zgon K. Jak później wykazały badania - przez zaczadzenie.
Śledztwo w tej sprawie wszczęła Prokuratura Rejonowa Toruń Centrum-Zachód. Zakończyła je oskarżeniem pana Ł., kierownika technicznego w ZWiZD, o nieumyślne spowodowanie śmierci lokatora.
- Domagaliśmy się dla oskarżonego kary ośmiu miesięcy więzienia oraz zakazu pełnienia stanowisk związanych z bezpieczeństwem użytkowania lokali na cztery lata - mówi prokurator Bartosz Wieczorek.
Proces kierownika Ł. toczył się przed Sądem Rejonowym w Toruniu. Ustalono, że Ł. był odpowiedzialny za przeglądy kominiarskie i gazowe w kamienicy. Nie uczestniczył w nich osobiście, bo robiły to firmy na zlecenie ZWiZD. Jednak to kierownik Ł. odbierał od nich protokoły i czuwał nad wszystkim.
Tymczasem, jak się okazało, zmarły lokator nie wpuszczał do oficyny fachowców! Ani kominiarzy, ani speców od gazownictwa. Ci, przygotowując protokoły, pomijali mieszkanie lokatora K. Dodatkowe zamieszanie wprowadził fakt, że w oficynce zmieniano numery.
Kierownik techniczny próbował się jakoś bronić. W śledztwie tłumaczył, że w protokołach nie było żadnych nieprawidłowości... Sąd nie zostawił jednak na nim suchej nitki.
- Zeznania te nie pozostawiają wątpliwości, że T.Ł. w sposób pobieżny i mało wnikliwy czytał protokoły przeglądów, bowiem niektóre z nich nie zawierały w ogóle numeru lokalu, do innych zaś nie dołączano jakichkolwiek list mieszkańców budynku - uznał sędzia Marcin Czarciński. - W ocenie sądu oskarżony skupił się jedynie na tym, by kontrole były przeprowadzane terminowo. (...) Przede wszystkim jednak nie zweryfikował funkcjonującej w dokumentacji listy lokatorów, mimo że K. był znany i wiedział, ze zamieszkuje w parterowej oficynie.
Te zaniedbania obowiązków zawodowych przyczyniły się, według sądu, do nieumyślnego doprowadzenia do śmierci lokatora. Kierownik techniczny Ł. usłyszał wyrok: pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata próby. Do tego 1 tys. zł grzywny.
Obrońca pana Ł. od wyroku wniósł apelację. W ubiegłym tygodniu odniosła się do niej prokuratura. - Uznaliśmy ją za bezzasadną. Wyrok jest sprawiedliwy, choć domagaliśmy się trochę surowszej kary, bo ośmiu miesięcy więzienia - przypomina prokurator Wieczorek.
W ZWiZD całą sprawą są oburzeni i murem stoją za swoim byłym, wieloletnim pracownikiem. Byłym, bo pan Ł. przeszedł na emeryturę.
- Owszem, zdaję sobie sprawę z tego, że w powietrze mogła wylecieć cała ta kamienica. Zrzeszenie nie może jednak odpowiadać za groźne pomysły takich lokatorów, którzy kompletnie samowolnie dokonują przeróbek instalacji, a na dodatek nie wpuszczają fachowców na przeglądy. Wierzymy, że apelacja będzie skuteczna, bo pan Ł. nie zasłużył na tak surową karę - podkreśla dyrektor Krystyna Bischoff z ZWiZD.
Nadzór budowlany tymczasem podkreśla, że groźne eksperymenty z gazem to w Toruniu wcale nie jest rzadkość. Zdarzają się szczególnie w starym budownictwie.