- Woelbert był jedynym zawodnikiem, którym mogliśmy załatać lukę. Mógł być "czarnym koniem". Liczyliśmy, że uda się obronić wynik - mówił po meczu Zbigniew Fiałkowski, prezes
GTŻ GrudziądzGTŻ dostał strzał w kolano nie mogąc, przez regulamin, jechać pierwszym składem. Drugi strzał w kolano to brak Watta i Ruuda. - Nie jest więc tak, że byliśmy dziś dużo słabsi. Jadąc pełnym składem, wynik w Grudziądzu i Wrocławiu byłby inny. Nie zwalam winy na regulamin. Taki jest i trzeba było jechać - tłumaczy sternik grudziądzkiego klubu.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje