Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezes Plewako o kondycji szpitala w Więcborku

Barbara Zybajło
- Chcieliśmy paniom salowym rewaloryzować pensję, ale pieniędzy nam ubyło - mówił Stanisław Plewako, dyrektor więcborskiego szpitala. - Dostały jednak o sto złotych więcej. My obracamy każdą złotówkę.
- Chcieliśmy paniom salowym rewaloryzować pensję, ale pieniędzy nam ubyło - mówił Stanisław Plewako, dyrektor więcborskiego szpitala. - Dostały jednak o sto złotych więcej. My obracamy każdą złotówkę. Barbara Zybajło
Dlaczego lekarze zawsze mają lepiej i zarabiają dużą kasę, a salowe nie dostają na rękę nawet tysiąca złotych? Na te pytania musiał odpowiedzieć szef więcborskiej lecznicy Stanisław Plewako.

Szef więcborskiego szpitala złożył radnym sprawozdanie z działalności. Przypomniał, jakie jest obłożenie łóżek i jakie usługi świadczy szpital, a także wyjaśnił, że teraz do dyspozycji chorych są karetki S, czyli z lekarzem, i P, czyli zespoły podstawowe, złożone z ratowników medycznych. Taki zespół funkcjonuje na przykład w Kamieniu, gdzie lekarza nie ma.

Plewako wyjaśniał, że od 1 lipca szpital ma nowy kontrakt na specjalistykę i choć szału nie ma, to w zakresie medycyny sportowej udało się uzyskać wzrost o 46 proc. Świadczeń kardiologicznych będzie o 24,5 proc więcej, ale i tak choć gabinety są wyposażone w Sępólnie i Więcborku, Sępólno nadal zostało potraktowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia po macoszemu i świadczenia będą tylko w Więcborku. O 11 proc. mniej będzie usług okulistycznych i nieco mniej reumatologicznych, bo mimo starań nie udało się pozyskać reumatologa. - Brakuje specjalistów - mówił Plewako.
Nie udało się też uzyskać punktów na endokrynologię.

Przeczytaj też: Szef więcborskiego szpitala deklaruje, że jest w stanie zabezpieczyć specjalistykę.

Plewako przypomniał, że szpital pełni dyżur nocny podstawowej opieki medycznej i w razie nagłego pogorszenia zdrowia tam trzeba uderzać po godz. 18. Do dyspozycji jest karetka z lekarzem i dodatkowo dyżuruje lekarz na miejscu, co zdaniem dyrektora jest niepotrzebnym wydawaniem pieniędzy, bo na takim dyżurze wystarczyłby jeden medyk.

- Czy prawdą jest, że z opóźnieniem rozliczany jest kontrakt z NFZ i czy mogą wystąpić zakłócenia ze szpitalem im. Biziela? - pytał Henryk Pawlina.

Okazuje się, że NFZ nie płaci już za nadwykonania, a to i tak odbywało się z problemami. Więcborski szpital liczył na 300 tys. z tego tytułu, ale Plewako przyznaje, że trudno będzie te pieniądze odzyskać. - Z Bizielem są duże problemy, bo przyszły do nas roszczenia komornicze i rozliczenia musimy kierować na rzecz komornika - wyjaśniał Plewako.

A właśnie do Biziela trafiali często pacjenci ze skomplikowanymi złamaniami czy udarami.

- Chcę zapytać o czynnik ludzki - mówił radny Tomasz Fifielski. - Jak układa się współpraca z lekarzami, pielęgniarkami i personelem sprzątającym? Lekarze i pielęgniarki mają kontrakty, ale ubolewam nad personelem, który nie ma związku z leczeniem.

Fifielski ujął się za salowymi, które pracują na umowy zlecenia. Mówił, że stawki są niewysokie, a jak któraś z pań weźmie parę dni bezpłatnego urlopu, to nie zarobi nawet tysiąca złotych. - A one mają na utrzymaniu rodziny - mówił Fifielski. - To ludzie z naszego regionu. Pamiętajmy o tym. I proszę o niedociekanie, która z pań Fifielskiemu coś powiedziała. Proszę, żeby tego nie robić.

Słowa Fifielskiego oburzyły przewodniczącego rady powiatu. - Proszę, żeby takie pytania nie padały - mówił Dariusz Krakowiak. - To można załatwić w miejscu bardziej odpowiednim. Takie wycieczki osobiste są niestosowne.

Plewako wyjaśniał, że rynek pracy jest drapieżny i skoro sąsiedni szpital proponuje lekarzowi pożądanej specjalności więcej kasy, to szef w końcu musi spełnić jego żądania płacowe. - Specjaliści to jest problem - mówił szef szpitala i dawał przykład anestezjologów, którzy - jak twierdzi Plewako - mają w województwie zmowę i poniżej pewnych stawek nie schodzą. Co więcej, także pielęgniarki - także na kontraktach - są namawiane, by nie godziły się na mniej niż 50 zł na godzinę. - Chcieliśmy paniom salowym rewaloryzować pensję, ale pieniędzy nam ubyło - mówił dyrektor szpitala. - Dostały jednak o sto złotych więcej. My obracamy każdą złotówkę. A mój gabinet jest otwarty. Każdy może przyjść i powiedzieć, co myśli. Po co chodzić po innych?

Plewako zapewniał, że nigdy nie starał się być nieuprzejmy czy niegrzeczny dla pracowników. Uważa, że każdy ma swoją godność i trzeba ją szanować. - Pan Fifielski spełnia mandat w imieniu wyborców, jest członkiem zarządu powiatu i ma prawo pytać o wszystko, o co proszą wyborcy - mówił Edward Węglewski.

Krakowiak tłumaczył, że pytać można, ale wątki osobiste trzeba zostawić poza sesją. - Jestem przewodniczącym i uważam, że takie mówienie, kto doniósł, to nie jest pytanie merytoryczne - odpowiadał.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska