Leszek Pluciński zapewniał, że zrobił, co mógł, by kontakt z Narodowym Funduszem Zdrowia był dla tucholskiego szpitala jak najlepszy. Dopytywany ostatnio przez miejskich radnych o dostępność pacjentów do specjalistów, nie mydlił oczu, a przedstawił fakty.
Powiało optymizmem, choć umiarkowanym, bo prezesowi udało się jednak wynegocjować wyższy kontrakt z NFZ. - Wzrośnie dostępność do specjalistki, bo kontrakt jest wyższy niż w ubiegłym roku - mówi "Pomorskiej". - Nie należy się jednak spodziewać istotnej poprawy, bo na poszczególne poradnie są wyższe o około trzy procent. Łatwo wytłumaczyć, jak będzie. Zamiast stu pacjentów przyjętych zostanie po prostu stu trzech. Jak wiadomo, to nie zlikwiduje kolejki do specjalistów.
Prezes dodał, że są jednak poradnie, gdzie kontrakt znacznie wzrósł. Jest nawet przypadek dwudziestoprocentowego wzrostu. Prezes tucholskiego szpitala ujawnił, jak wyglądają rozmowy z Narodowym Funduszem Zdrowia. Wyjaśnił, że to nieadekwatna nazwa. - Mówi się, że to są negocjacje, a tak właściwie takie one nie są - informował radnych. - To jest tak, że albo zgadzamy się na to, co nam proponują, albo słyszymy "do widzenia".
Pluciński zapowiedział też, że jeżeli szpital otrzyma kontrakt na nocną opiekę medyczną, to skończą się niepokojące incydenty, które zgłaszała radna Barbara Grontkowska. Chodziło o sytuacje, gdy pod numerem alarmowym nie zawsze było przyjmowane zlecenie na wyjazd karetki. Szpital konkurs wygrał, więc radna może być dobrej myśli.
Czytaj e-wydanie »