Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces o mobbing. Była pracownica lipnowskiego ratusza oskarża swoich szefów

Barbara Szmejter
Fot. sxc
Byli pracownicy Urzędu Miejskiego w Lipnie potwierdzają zarzuty o mobbing. Burmistrza, jego zastępcę i panią sekretarz oskarża o takie zachowanie była podwładna.

W czwartek przed sądem we Włocławku przesłuchano kolejnych świadków w tej sprawie. Burmistrz miasta, Janusz Dobroś jest jednym z oskarżonych.

Lipno nie ma ostatnio szczęścia. Nie dość, że zasłynęło wyjątkową "Budową na Medal", czyli krytą pływalnią, zamkniętą zaraz po otwarciu jakieś dwa lata temu i nieczynną do dziś, to wciąż pojawiają się kolejne "rewelacje", związane przede wszystkim z ekipą, rządzącą obecnie miastem.

Jedną z nich jest proces o mobbing, toczący się od października ub.r. przed sądem we Włocławku. Pozew złożyła była pracownica Urzędu Miejskiego w Lipnie, oskarżając swoich pracodawców o stosowanie niedozwolonych praktyk, których konsekwencją była utrata przez nią zdrowia.

Dwuznaczne uśmieszki, niestosowne żarty

Pani Beata pracowała w lipnowskim magistracie przez 17 lat. Wcześniej nikt nie miał do niej zastrzeżeń. Po objęciu władzy przez Janusza Dobrosia i jego ekipę, zaczęły się szykany. - Z różnych powodów dawano mi do zrozumienia, że powinnam się zwolnić, ośmieszano mnie jako pracownika, krytykowano przy innych osobach - opowiadała pani Beata jeszcze przed rozpoczęciem procesu.

Zdaniem kobiety były też niedwuznaczne uśmieszki, uwagi, niestosowne żarty. Burmistrz i jego ludzie odmawiali jej spotkań, o które prosiła, by wyjaśnić służbowe sprawy. - Mamy dowody, że właśnie te trzy osoby - burmistrz, jego zastępca oraz pani sekretarz, rozsiewali na temat mojej klientki pomówienia i plotki, dotyczące jej cech osobistych, a także jej pracy - mówi adwokat Wojciech Wiśniewski, pełnomocnik kobiety.

Konsekwencją sytuacji w pracy były poważne problemy zdrowotne pani Beaty. W ubiegłym roku przez dłuższy czas przebywała na zwolnieniu lekarskim, specjaliści zalecili jej pobyt w sanatorium. Do pracy w ratuszu już nie wróciła. Zdecydowała się natomiast na złożenie w sądzie pozwu, oskarżając swoich byłych pracodawców o mobbing, który przyczynił się do utraty przez nią zdrowia. Żąda za to zadośćuczynienia w wysokości 100 tys. zł.

Spotkanie w ratuszu

Zanim do sądu trafił pozew pani Beaty, doszło do spotkania obu stron w Urzędzie Miasta. Do porozumienia jednak nie doszło.

W trwającym przed sądem procesie stroną pozwaną jest miasto Lipno, reprezentowane przez burmistrza Janusza Dobrosia, jego zastępcę Wojciecha Świtalskiego i Alicję Letkiewcz-Sulińską, sekretarza miasta.

Pozwani nie przyznają się od winy. Zapewniają, że potrafią to udowodnić przed sądem. - Mogę złożyć oficjalne oświadczenie, że nie poczuwamy się do winy - twierdziła tuż przed procesem Alicja Letkiewicz-Sulińska. - Zarzuty są bezpodstawne, ale pracownik ma prawo dochodzić swych racji.

W czwartek przesłuchani zostali kolejni świadkowie. Byli pracownicy Urzędu Miejskiego w Lipnie potwierdzali w większości zarzuty, stawiane dawnym szefom przez panią Beatę.

Kolejnego terminu rozprawy sąd nie wyznaczył. - Chodzi o kwestie proceduralne, nie związane z meritum sprawy - wyjaśniał mec. Wojciech Wiśniewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska