Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Sojak: Samorządy ochoczo weszły w tę wojenkę i nie widzą o co toczy się gra

Adam Willma
Adam Willma
O wojenkach samorządowych, ukrytym planie rządu i mrzonkach o bezpartyjności w gminach rozmawiamy z prof. Radosławem Sojakiem, socjologiem z UMK
O wojenkach samorządowych, ukrytym planie rządu i mrzonkach o bezpartyjności w gminach rozmawiamy z prof. Radosławem Sojakiem, socjologiem z UMK Adam Willma
O wojenkach samorządowych, ukrytym planie rządu i mrzonkach o bezpartyjności w gminach rozmawiamy z prof. Radosławem Sojakiem, socjologiem z UMK.

Chyba wybuchła nam IV wojna. Tym razem samorządowa. Zniknął podział pomiędzy Polskę A i Polskę B, pojawił się nowy – na szczęśliwie obdarowanych i nieszczęśliwie pominiętych.
Można się było tego spodziewać od dłuższego czasu. Wpychanie samorządów w logikę ogólnopolskiej wojny politycznej to pomysł, który ma bardzo długą tradycję. Bo przecież pierwsze próby takiego politycznego wykorzystania samorządów pochodzą z czasów ratowania upadającej lewicy. A teraz mamy kolejną odsłonę.

A jeszcze kilkanaście lat temu toczył się spór czy schodzenie partii na poziom lokalny jest sensowny, czy PO, PiS i PSL powinny zastępować lokalne ugrupowania w rodzaju Nasz Włocławek albo Kocham Bydgoszcz. Wówczas wielu ekspertów, socjologów, polityków mówiło, że na tym polega nowoczesna demokracja. Wygląda na to, że romans samorządów z wielką polityką odbija się nam dziś czkawką.
Oczywiście, ale to nie jest coś, co politycy mogliby zadekretować. O tym decydują również wyborcy. Ci sami wyborcy, którzy w wyborach samorządowych głosują partyjnie. Można utyskiwać, że to niedobrze, że te nasze lokalne ugrupowania byłby zdecydowanie lepsze. Sam się zresztą z tym zgadzam. Ale co z tego, skoro przysłowiowy Nasz Włocławek nie ma szans z całą machiną partyjną.

Poza tym, są przecież partie od dawna zakorzenione głęboko w samorządach. Propozycja wyeliminowania ich ze szczebla lokalnego oznaczałaby konieczność zdelegalizowania np. PSL. To byłby dość wątpliwy ruch. A więc chyba musimy z tym żyć.

Oczywiście byłoby dobrze, gdyby samorządowcy - myślę tu przede wszystkim o samorządowcach reprezentujących duże miasta – potrafili wznieść się ponad tę logikę walki z Prawem i Sprawiedliwością. Amerykański biznes rozumie, np. że nie można się obrazić na prezydenta Stanów Zjednoczonych wybranego w powszechnych wyborach i stara się wspierać każdą administrację, choć pewnie z różną szczodrością.

Jak te podziały pieniędzy przełożą się na preferencje polityczne? Na przykład w Bydgoszczy, która nie dostała tego, na co miała nadzieję.
To się nie przekłada w automatyczny sposób. Niby teoretycznie wiemy, że samorządy nie są tym samym, co administracja rządowa. Z drugiej strony oczekujemy, że pewne sprawy zostaną załatwione z poziomu centralnego. Tak jest z edukacją i systemem ochrony zdrowia. Choć ogrom spraw związanych ze szkołami załatwia się na poziomie lokalnym, żyjemy w przekonaniu, że jest to dziedzina centralnie sterowana. Niektóre samorządy grają z rządem PiS w sposób konfrontacyjny i PiS nie pozostaje dłużny. Przypomnijmy jednak historię z ostatnich wyborów uzupełniających w Warlubiu, w których wójtem został (w pierwszej turze) Eugeniusz Kłopotek. Tam był istny dywanowy nalot urzędników państwowych, łącznie z ministrami, którzy przywieźli ot tak kilkaset tysięcy dla gminy. Tymczasem Kłopotek w cuglach wygrał z kandydatem PiS. A więc to nachalne promowanie swoich i uzależnianie pieniędzy od poparcia partyjnego może obrócić się przeciwko rządzącym. Ale z drugiej strony, w większości państw wiadomo, że jeżeli władza lokalna jest z tego samego politycznego nadania, co władza centralna, to będzie się jej żyło lepiej. Trudno się na to obrażać, bo przecież nie jest w interesie żadnej partii, tak przesadne wspieranie władzy lokalnej, która się do niej ustawia bokiem.

Jako mieszkaniec gminy X oczekiwałbym, żeby rząd kierował się raczej wiedzą planistów niż tym, z jakiego nadania jest wójt.
Owszem, ale rząd również ma prawo oczekiwać, że samorząd pana gminy nie będzie się angażował w każdą antyrządową hucpę. Rozumiem to oczekiwanie, choć wydaje mi się mało realistyczne, bo w polityce poruszamy się zawsze między naiwnością a cynizmem. Dobrze byłoby to wypośrodkować. W teorii liberalnej demokracji oczywiście powinno być tak, że rządzący powinni być ślepi na to kto rządzi w samorządzie terytorialnym, ale w tej idealnej teorii samorząd również powinien być wyłącznie merytorycznym krytykiem tego kto rządzi.

Remont drogi czy budowa basenu będzie zależała od poglądu wójta na aborcję i eutanazję?
Mamy tu dwa problemy. Po pierwsze kwestię relacji PiS z samorządem - często nachalnego i topornego wspierania swoich. To oczywiście grzech PiS-u, grzech charakterystyczny dla rozpętanej w Polsce wojny plemiennej. PiS przy okazji Polskiego Ładu, wpadł na sprytny pomysł. W daleko idącym uproszczeniu samorządy finansowane są dwóch źródeł: z podatków od ludzi (PIT) i z podatków od firmy (CIT). Ogólnie więcej dostają z podatków od ludzi, ale to się trochę zmienia wraz ze szczeblem samorządu. Najmniej pieniędzy z firm zostaje w gminie, a najwięcej w województwie. Z podatków od ludzi najwięcej zostaje w gminie, a najmniej w województwie. Zabawa z Polskim Ładem polega na tym, że PiS chce większości ludzi obniżyć podatki (co jest zawsze dobrym ruchem politycznym). A to uderzy w pierwszej kolejności w kasę samorządów gminnych.

Podwyższenie przez obniżenie?

Obniżanie podatków jest zwykle korzystne z perspektywy budżetu, ponieważ skutkuje wzrostem ściągalności podatków z działalności gospodarczej, czyli podatków od firm. A te podatki stanowią proporcjonalnie mniejszą część dochodów samorządów gminnych i więcej tych pieniędzy wpływa na poziom wojewódzki – czyli rządowy.

Straty w podatkach od ludzi PiS chce wyrównywać Funduszem Inwestycyjnym, który będzie rozdzielany mniej lub bardziej politycznie. Czyli w punkcie wyjścia stracą wszystkie samorządy. Ale czy wszystkie straty zostaną - proporcjonalnie i w tej samej kolejności zrekompensowane? Tego nie wiadomo. Biorąc pod uwagę dotychczasową praktykę, najprawdopodobniej tak nie będzie.

Jednocześnie więcej pieniędzy pojawi się na poziomie wojewódzkim, bezpośrednio zależnym od rządu.
Samorządy (zwłaszcza dużych miast) ochoczo w tę wojenkę weszły i w tej chwili nie rozmawia się o tym, co jest meritum sprawy, tylko traktuje się to jako kolejną odsłonę takiej powiedziałbym politycznej, mało wyrafinowanej „nawalanki”.

- PiS przy okazji Polskiego Ładu, wpadł na sprytny pomysł - mówi prof. Sojak
- PiS przy okazji Polskiego Ładu, wpadł na sprytny pomysł - mówi prof. Sojak Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa

W dotychczasowych rozdaniach uszczęśliwione zostały zwłaszcza małe samorządy. Czy to pozwoli PiS-owi nadgryźć kolejny kawałek elektoratu PSL?
Nie ulega wątpliwości, że sporą część sukcesu wyborczego PiS zawdzięcza elektoratowi wiejskiemu i małomiasteczkowemu. Mamy ciekawe badania socjologów, którzy pokazywali, że PiS może tu dużo zyskać, ale może też dużo stracić. Jeżeli ten elektorat się od niego odwróci, będzie to trudne do odrobienia. Oczywiście, mamy tu również ruch zmierzający do politycznego pognębienia i podgryzania PSL. Nie do końca wiadomo, czy chodzi o to, żeby z PSL wygrywać czy o to, żeby spróbować w końcu zmusić PSL do koalicji. Bo ci, którzy realistycznie patrzą na sytuację polityczną, zdają sobie sprawę z tego, że kolejne samodzielne rządy PiS są raczej mało prawdopodobne. Od jakiegoś czasu pojawiają informacje, że w PSL narasta zniecierpliwienie brakiem dostępu do władzy centralnej. A jest to partia mocno przyzwyczajona do tego, że we współrządzeniu bierze udział.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska